wtorek, 18 lutego 2014

Chapter 1. To go there to leave the past behind corner

Rankiem zbudziły Justina krzyki. Krzyki Seleny.
Dziewczyna leżała obok niego i rzucała się po łóżku. Mimo że miała zamknięte oczy, jej policzki były całe mokre. 
Szatyn pomyślał że śni jej się coś okropnego, dlatego próbował ją zbudzić.
-Selena - szepnął gładząc ją po ramieniu.
Nic to nie dało. Chłopak szturchnął ją w ramię, ale to również nic nie dało. W końcu trochę pociągnął ją za ramię i wypowiedział jej imię a dziewczyna szybko otworzyła oczy. Miała szybki oddech.
-Spokojnie - Justin przyciągnął ją do siebie i lekko gładził po plecach.
-Która godzina? - zapytała cicho.
Chłopak spojrzał w lewo na stolik. Przycisnął guzik w telefonie a na nim zaświeciła się godzina.
-Jest 10:15, coś Ci się przyśniło?
-Um, tak - odpowiedziała. - Pójdę już.
Dziewczyna zerwała się z łóżka a przed nią stało lustro. 
Nie miała na sobie s w o i c h ubrań.
Justin widząc zszokowanie dziewczyny lekko się zawstydził.
-Przebrałem Cię. Byłoby Ci niewygodnie.
-Ro-rozebrałeś mnie? 
-Przecież to nic złego. Co za różnica czy widzę Cię w bieliźnie czy w stroju kąpielowym? To przecież to samo.
Justin na co dzień widzi dziewczyny w stroju kąpielowym. Ale gdy chodzi o bieliznę to już każda się wstydzi, to bez sensu.
-W sumie masz rację - szepnęła ale była na niego zła za to.
-Nie musisz już iść. Zjedz chociaż śniadanie.
-Naprawdę, muszę iść. Przepraszam za kłopot.
-Żaden kłopot, nie wypuszczę Cię bez śniadania - posłał jej ciepły uśmiech.
Selena ostatecznie się zgodziła. Szatyn pokazał jej łazienkę a sam zszedł na dół robić śniadanie.
Brunetka wzięła swoje wczorajsze ciuchy i weszła do łazienki. Spojrzała w lustro aby móc się lepiej przyjrzeć. Miała zapłakaną twarz, czerwone oczy i spuchnięte policzki od łez.
Rozebrała się i wskoczyła pod prysznic. Gdy gorąca woda popłynęła po jej ciele, syknęła. Odruchowo spojrzała na swoje wczorajsze rany na rękach. 
Umyła się jak najszybciej umiała i opuściła kabinę. Wysuszyła ciało i włosy a następnie ubrała się we wczorajsze ciuchy. Wyglądała teraz troszkę lepiej. Przemyła jeszcze raz twarz zimną wodą. Ręcznikiem zaczęła pocierać włosy aby je szybciej wysuszyć. Gdy już nie kapała z nich woda powiesiła ręcznik na haczyk. Gotowa opuściła łazienkę. Wyszła również z sypialni na korytarz nie wiedząc gdzie iść. Spojrzała w lewo ale tam znajdowała się ściana, czyli trzeba iść a prawo. 
Szła korytarzem w prawo a następnie skręciła w lewo i ujrzała schody. Zeszła po nich cichutko a następnie się rozejrzała. Przed nią była kuchnia. Weszła do niej a Justin stał oparty o blat z założonymi rękami na piersi, czekając aż toster wyda dźwięk.
Justin widząc nią szeroko się uśmiechnął.
-Jesteś piękna - powiedział dalej się uśmiechając.
-Nie jestem. Muszę już iść.
Obróciła się i wyszła z kuchni. Ponownie się rozejrzała i dostrzegła białe drzwi. Ruszyła w ich kierunku ale coś, a raczej ktoś ją zatrzymał. Złapał ją za nadgarstki na co syknęła. Obróciła się w jego kierunku a Justin patrzył z podniesioną brwią. Delikatnie podniósł jej ręce do góry i zobaczył rany po cięciu.
-Selena.. - zaczął.
-Muszę iść - przerwała mu.
Chciała już otwierać drzwi ale Justin znowu jej przeszkodził. Jego ręka znajdowała się przy głowie Seleny, napierając na drzwi. Drugą dłoń położył również na drzwiach i również przy głowie brunetki. Teraz nie mogła się ruszyć.
-Puść mnie - szepnęła patrząc na czubki swoich butów.
Justin był za blisko niej. Zdecydowanie za blisko. 
-Opowiedz mi o wszystkim. Pomogę Ci.
-Niby dlaczego chcesz mi pomóc?
-Jesteś za piękna na takie gówno. Nie możesz się ciąć, nie możesz się zabić. Wiesz jak się cieszę że wtedy przyszedłem na ten dach? Cieszę się że nie pozwoliłem Ci skoczyć i cieszę się że jesteś tutaj, ze mną.
-Nie znasz mnie.
-Nie muszę Cię znać - pokręcił głową.
-Puść mnie.
Justin zauważył że po jej policzkach spłynęła łza. Szybko otarł ją kciukiem.
-Chodź, zjemy śniadanie i Cię odwiozę.
Złapał ją za dłonie i zaprowadził do kuchni. Selena usiadła na krzesełku przy wysepce kuchennej. Justin postawił przed nią talerz z dwoma tostami. Wyjął z lodówki dodatki i również postawił na wysepce. 
-Dlaczego chciałaś to zrobić? - zapytał.
-Nie Twoja sprawa.
-Selena co się z Tobą dzieje? Najpierw jesteś dla mnie nawet w porządku, zostajesz na noc, a potem jesteś oschła. Proszę, powiedz mi o wszystkim. Jeżeli nie chcesz o tym teraz gadać to okej, ale prędzej czy później będziesz musiała mi powiedzieć.
-Wiem, przepraszam - szepnęła i spuściła głowę.
-Nie przepraszaj, nie masz za co. Jak będziesz gotowa to porozmawiamy, okej? - szatyn zapytał posyłając jej ciepły uśmiech na dodanie otuchy.
-Dobrze - odwzajemniła uśmiech.
Justin po raz pierwszy widział jak się uśmiecha. Była naprawdę piękna, a gdy się uśmiecha tym bardziej. Spodobała mu się. 
Nie mógł pojąć dlaczego chciała się zabić.
Może ktoś ją skrzywdził?
Ale kto by skrzywdził tak piękną dziewczynę?
-Justin - z jego rozmyśleń wyrwał go głos Seleny.
-Mhm?
-Zjadłam już, Ty też.
-A no tak - dopiero sobie uświadomił.
-I jesteś cały w ketchupie - zaśmiała się cicho.
Justin również się zaśmiał a następnie papierem wytarł buzię.
-Chcesz już jechać, czy coś porobimy?
-Nie wiem. Po prostu już pójdę - zerwała się z krzesła.
-A gdzie? 
Selena stała tyłem do niego. Nie wiedziała co odpowiedzieć. Na pewno nie wróci do domu. Nie chce tam wracać. Nikt tam jej nie potrzebuje. 
-Do domu - skłamała.
-Odwiozę Cię.
Łańcuch przekleństw przeszedł przez myśli Seleny. Nie chciała być dla niego wredna, on był dla niej dobry. Naprawdę dobry.
Szatyn objął ramieniem brunetkę i popchnął lekko do przodu. Selena zdjęła jego rękę i sama ruszyła w kierunku drzwi. Justin tylko wziął swój telefon, portfel i klucze. Zakluczował dom i podszedł do drzwi pasażera. Guzikiem na kluczyku otworzył samochód, a następnie otworzył drzwi pasażera. Brunetka usiadła na miejscu a Justin zamknął za nią drzwi. Okrążył samochód a Selena przez cały czas mu się przyglądała. Był dla niej bardzo przystojny i seksowny. Od razu wyrzuciła tą myśl z głowy i uderzyła się w czoło.
-Coś nie tak? - zaśmiał się Justin.
-Co, nie przybijasz facepalma gdy uznasz, że coś jest żałosne? 
-Może - powiedział oblizując wargi.
Selena widząc to zagryzła wargę. Skarciła się w myślach a następnie odwróciła wzrok.
-Gdzie mieszkasz? - zapytał.
Brunetka podała mu adres a następnie ruszyli.


Selena's POV:

Przez całą drogę żadne z nas się nie odezwało. No bo co ja mu miałam powiedzieć? Byłam wściekła że nie pozwolił mi tego zrobić. Po co on się w ogóle wtrącał?
Gdy już dojechaliśmy nie wiedziałam co powiedzieć.

Dzięki za podwiezienie, a teraz możesz spadać?
                               
 -Wejdziesz? - co ja mówię?!
-Um, jasne.
Nim zdążyłam to odwołać Justin wysiadł z samochodu, okrążył go i otworzył mi drzwi. Niepewnie wysiadłam. Jeżeli rodzice byli na noc w domu, mam przechlapane. 
Moi rodzice bardzo często wyjeżdżają z miasta w sprawach służbowych. Praktycznie nigdy ich nie ma. Zajmuje się mną brat, Jason. 
Mam siedemnaście lat, a moje życie nie ma sensu. 
Wracając do Jasona, ma dziewiętnaście lat i chodzi do tej samej szkoły co ja. Raczej nie interesuje go co robię. 
Moje rozmyślenia przerwał Justin informując że jesteśmy już przed drzwiami. Niechętnie otworzyłam drzwi. Gdy już je za nami zamknęłam od razu z progu wyszedł zdenerwowany Jason. 
-Gdzie Ty do cholery byłaś?!
Pierwszy raz się mną przejmował? Ojej, to słodkie!
-Wiesz jak się martwiłem? Gdy rodzice zadzwonili o 19 powiedziałem im że śpisz, bo byłaś zmęczona!
-Ojejku, przepraszam.
-Gdzie byłaś? - zapytał już spokojny.
Justin spojrzał na mnie oczekująco, tak samo zrobił mój brat.
-U Justina - lekko spojrzałam w stronę szatyna.
Justin wyciągnął dłoń do mojego brata, a ten ją uścisnął. 
Okej, nie poszło najgorzej.
-Dlaczego do mnie nie zadzwoniłaś? Sely, do chuja, wiesz, że chciałem dzwonić na policję?
-Nie przesadzaj. Nie jestem dzieckiem - syknęłam w jego stronę.
-Masz dopiero siedemnaście lat. Jak nie ma starych, ja jestem za Ciebie odpowiedzialny, rozumiesz to co do Ciebie mówię?
-Yup.
Złapałam Justina za dłoń i pociągnęłam na schody, aby iść na górę.
-Jeszcze nie skończyłem - powiedział Jason.
-Ale ja skończyłam - fuknęłam i ruszyłam przodem na górę.
Jak już znaleźliśmy się w moim pokoju, usiedliśmy na łóżku.
-Cholera - szepnęłam.
-Co? - zapytał Justin.
Szybko wstałam z łóżka i pognałam do swojej łazienki. Na umywalce leżała moja żyletka a w okół niej było pełno krwi. Szybko schowałam żyletkę do pudełeczka w szafce i zaczęłam obmywać umywalkę.
-Selena - szepnął Justin.
Nerwowo podskoczyłam i się obróciłam. Przeklęłam się w myślach, bo nie zamknęłam drzwi.
-Nie rób tego więcej, proszę. 
-Nie Justin.
-Porozmawiajmy - szepnął
-Lepiej będzie jak sobie pójdziesz.
-Nigdzie się nie wybieram.
-Wynoś się stąd! - krzyknęłam.
Stał jak słup. Podeszłam do niego i próbowałam go popchnąć w stronę drzwi, ale nie miałam wystarczająco sił. 
-Wynocha! - wykrzyczałam z całych sił a z moich powiek poleciały łzy.
Do łazienki wparował Jason.
-Co się tu do chuja dzieje?
-Idź sobie Justin - szepnęłam i spuściłam głowę w dół.
Szatyn najwidoczniej nie miał zamiaru nigdzie iść.
-Głuchy? Masz wypierdalać!
Ani ruszył.
Jason złapał go za ramię i wyprowadził z łazienki. 
Położyłam się na swoim wielkim łóżku, ponownie zaczęłam płakać. Słyszałam krzyki Justina i Jasona z dołu ale nie obchodziło mnie to. Dziwnie się czuję.
Po niedługim czasie krzyki ucichły a w progu pojawił się mój brat. Usiadł za mną i delikatnie pocierał o ramię. N i g d y tak nie robił. Nigdy go nie obchodziłam.
-Sely, powiedz co on Ci zrobił.
-Nic mi nie zrobił.
-To dlaczego do cholery płaczesz?!
Zadrżałam. Znowu na mnie krzyczy.
-Nie, Sely, przepraszam. Powiedz mi co się stało.
-Nic się nie stało Jason. Idź sobie.
Wstał z łóżka i stanął przy drzwiach.
-Wiem że jesteś odpowiedzialna, ale jesteś nadal dziewicą, prawda? - zapytał.
-Tak - roześmiałam się.
Mój brat również się zaśmiał a następnie opuścił mój pokój. 
Łatwo poszło.


Justin's POV:

Brat Seleny pchał mnie cały czas. Przy drzwiach przycisnął mnie do ściany.
-Co jej zrobiłeś?!
-Nic. 
-Jeżeli po tej nocy, nie jest dziewicą, nie żyjesz. W dodatku teraz przez Ciebie płacze.
-Spokojnie, nic jej nie zrobiłem, a tym bardziej nie uprawiałem z nią seksu. Nie płacze przeze mnie, widocznie nic nie wiesz o swojej siostrze - szepnąłem i go odepchnąłem.
-Nie zbliżaj się do niej! - wykrzyczał.
Wyszedłem z domu Seleny. Nie zostawię jej tak. Jeżeli teraz chce spokoju, okej. Byłem trochę zdenerwowany i wkurzony na nią, ale miała prawo. W końcu prawie mnie nie zna. Mam nadzieję, że do czasu gdy znowu do niej przyjadę, nic sobie nie zrobi. Inaczej nie wybaczyłbym sobie, że wyszedłem.
Jadąc do swojego mieszkania rozległ się dzwonek mojego telefonu. Zwolniłem i wciągnąłem z kieszonki moich spodni, czarny telefon. Przesunąłem palcem a następnie przyłożyłem urządzenie do ucha.
-Siema stary, dziś jest świetna impreza! Wpadasz?
-Jasne. O której i gdzie?
Mój przyjaciel podał mi adres oraz godzinę imprezy.
-Masz to co potrzebne? - zapytałem.
-Głupie pytanie - odparł Alex.
-Tylko się upewniam - zaśmiałem się pod nosem.
-Kogo tym razem przyprowadzisz? 
-Przecież jestem forever alone.
Od razu pomyślałem o Selenie, o tym gdy będziemy tańczyć na tej imprezie, ocierając się o siebie.
Nie.
Nie mogę tak myśleć. Ona chciała się z a b i ć. Na pewno nie jest z tych które uwielbiają imprezy, alkohol, narkotyki. Ale nie powiem że nie, bo była bardzo seksowna i pociągająca. Gdyby nie fakt że chciała to zrobić, zaprosiłbym ją od razu. 
W dodatku zdziwiło mnie to, że jest dziewicą. Trudno znaleźć w Los Angeles siedemnastoletnią dziewczynę, która nigdy nie uprawiała seksu. Bardzo dziwne.
-Justin, jesteś tam? - z rozmyśleń wybudził mnie głos mojego kumpla.
-Tak tak, muszę kończyć, do zobaczenia - nie czekając na odpowiedź rozłączyłem się.
Coś tak czuję, że dzisiejszy dzień może dobrze się zakończyć. Zapewne wrócę do domu z jakąś laską na jedną noc.


Selena's POV:

-No nie daj się prosić! To najlepsza impreza na zakończenie wakacji! Musisz ze mną pójść, Sel, proszę - moja przyjaciółka nie dawała mi spokoju.
Ona nic nie wie. Nie wie o mnie nic. Myśli że jest ze mną wszystko w porządku, że kocham chodzić z nią na imprezy, pić i brać. Wcale nie. 
Depresja i chodzenie na imprezy nie idzie w parze.
Ale muszę udawać że jest okej, nie mogę dać po sobie nic poznać. 
Oby nie było tam Freddiego.
Jeżeli on tam będzie, nie będę mogła dotrzymać towarzystwa Vanessie. Wszystko we mnie pęknie. 
Co ja gadam, to ma być najgłośniejsza impreza w LA. W dodatku na pożegnanie wakacji. Freddie na pewno tam będzie.
Nie mogę dać po sobie poznać, że cierpię. On mnie n i e k o c h a ł. Kiedy w końcu to zrozumiem, że tylko chciał mnie wykorzystać?
Freddie to mój były chłopak. Byłam z nim od ponad roku. Przez cały ten czas chciał mnie tylko rozdziewiczyć, ponieważ nigdy tego nie robił. Zawsze trafiał na doświadczone laski i chciał spróbować jak to jest kogoś rozdziewiczyć. Gdy byliśmy razem na okrągło mnie zdradzał, aż w końcu się o tym dowiedziałam i zakończyłam ten związek.


FlashBack:

Zapukałam do ciemno brązowych drzwi do domu mojego chłopaka. Nikt mi nie otworzył, ale Freddie powinien być w domu, sam mówił że dziś do piętnastej będzie. A była trzynasta. 
Zapukałam ponownie. Nikt nie otworzył, ale słyszałam czyjeś odgłosy.
Postanowiłam wejść. Złapałam za klamkę i pociągnęłam ją w dół. Drzwi bez żadnego dźwięku się otworzyły, a ja weszłam do środka, zamykając za sobą drzwi.
Stanęłam w bezruchu przysłuchując się. Było słychać z góry czyjeś głośne jęki. A co jeśli to rodzice Freddiego?
-Oh.. Freddie! - usłyszałam kobiece jęki.
Czyli jednak Freddie. Moje oczy od razu się zaszkliły. Ruszyłam schodami w górę. Drzwi do sypialni bruneta były lekko uchylone. Powoli je otworzyłam. Podeszłam po cichu bliżej do łóżka. To było okropne.
-Dobra jest? - szepnęłam do ucha Freddiego gdy już znalazłam się przy łóżku.
Leżał głową do drzwi, ale nie widział gdy wchodziłam, a jego panienka również była do mnie tyłem, więc zrobiłam im miłą niespodziankę.
Oboje zadrżeli i gwałtownie się obrócili. Freddie zrzucił z siebie dziewczynę o długich brązowych włosach. 
Ja ją znam.
Miley Brown. Ta głupia suka, która musi mieć każdego chłopaka w szkole.
Zawsze w każdej szkole jest taka pusta lalka, ale zazwyczaj jest to blondynka. Stereotypowe, nie?
Cóż, u mnie jest brunetka, i jest naprawdę głupią dziwką.
-Selena.. - wyszeptał Freddie nakładając bokserki. 
Miley zakryła się białą pościelą.
-Wytłumaczę Ci to!
-Niby jak? Ja Ci nie chciałam dać, a musisz zaspokajać się seksualnie?
-Sel.. - pogłaskał mnie po ramieniu.
-Nie. Dotykaj. Mnie - wysyczałam przez łzy.
-Oh, Gomez, serio myślałaś że on Cię kocha? Na każdą noc miał inną laskę, byłaś tylko jego zabawką. Chciał Cię tylko rozdziewiczyć, skarbie - zaśmiała się Miley.
-Zamknij się - syknął Freddie.
-Nie, proszę bardzo, coś jeszcze droga Miley? - dodałam pewna siebie hamując napływające łzy.
-Wyraziłam się dość jasno, nie mam już nic do powiedzenia.
-Sely, nie słuchaj jej - szepnął.
-Z nami koniec.
Nie mogłam już powstrzymać łez. Wybiegłam z pokoju, a następnie zbiegłam po schodach w dół. Przy drzwiach ktoś mnie złapał za nadgarstki.
-Proszę Cię - szepnął Freddie.
Jako odpowiedź dostał uderzenie z płaskiej dłoni w policzek.
Sukinsyn. 

TheEnd


Na wspomnienie tamtego dnia łzy napłynęły mi do oczu. To był pierwszy dzień wakacji, a jest już koniec i nadal cholernie cierpię. Moje powody do odebrania sobie życia, nie miały tylko na imię Freddie i Miley. Muszę się wziąć w końcu w garść. O mało co nie odebrałam sobie życia! Co ja sobie wyobrażałam? I nic nie powiedziałam moim przyjaciółkom. Przecież by mi pomogły. Oczywiście na początku zerwania były ze mną, spały nawet u mnie przez pierwszy tydzień. Potem już było nawet dobrze, one myślały że mi przeszło, ale nadal mnie to cholernie boli. Nadal go kocham. Ale on mnie nigdy nie kochał. Nigdy.
***
Po długiej kąpieli wyszłam z wanny odświeżona i rozluźniona. Owinęłam ciało morskim ręcznikiem i wyszłam do mojej sypialni.
-Gdzieś się wybierasz? - zapytał Jason.
Podskoczyłam.
Nie widziałam go. 
Siedział w rogu na krześle. Czułam się jak w kryminale.
-Na imprezę, z Vanessą.
-Sely, powiesz mi co to za krew gdy wszedłem do łazienki?
-Rozcięłam się niechcący, Tobie nigdy się to nie zdarza?
-Wiem, że coś jest nie tak. Sel, wiesz że zawsze możesz mi o wszystkim powiedzieć?
-Od kiedy to się mną interesujesz? Nigdy Cię nie obchodziłam, więc o co chodzi?
-A kto przyłożył Freddiemu gdy za każdym razem tu przychodził? Kto Ciebie zawsze kryje przed rodzicami? No kto?
-Nie prosiłam abyś jego kiedykolwiek uderzał. Wiesz jakiego chciałabym mieć brata? Który zawsze się o mnie troszczy, który nawet martwi się gdy wychodzę z przyjaciółmi, z którym mogę normalnie porozmawiać a nie wyzywać się, chociaż wiem że to nie jest na poważnie. Chciałabym abyś był inny, Jason - wyszeptałam ostatnie zdanie.
Zabrałam moją sukienkę a następnie wróciłam do łazienki. Zakluczowałam drzwi, zdjęłam z siebie ręcznik a następnie przetarłam swoje mokre włosy. Ubrałam moją koronkową sukienkę z odkrytymi plecami. Uwielbiałam tą sukienkę. Była koloru beżowego i idealnie do mnie pasowała. Zrobiłam lekki makijaż oraz polokowałam delikatnie włosy. Na nogi nałożyłam średnie szpilki. Wyglądałam nawet dobrze. Na ręce założyłam dużo bransoletek, aby nie było widać moich blizn. Smarowałam je maśćmi i cytryną, czytałam że to pomaga. Rzeczywiście pomogło, ale nadal były widoczne. Na szyję założyłam srebrny naszyjnik. Następnie gotowa, wyszłam z zaparowanego pomieszczenia. 
Do torebki spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy. Zeszłam na dół gdzie w salonie czekała już na mnie Vanessa. Obok niej stał mój brat.
-Wyglądasz pięknie - szepnął Jason. 
Posłałam mu uśmiech i zwróciłam się do Van. Miała na sobie czarną, krótką, obcisłą sukienkę, która idealnie do niej pasowała. Tak jak ja, miała polokowane włosy. Jej makijaż nie był za mocny, ani za słaby. Idealny. 
-Naprawdę wyglądasz ślicznie - powiedziała Vanessa.
-Ty też, jedziemy?
Dziewczyna przytaknęła mi i opuściłyśmy dom. Na szczęście Jason nie szedł na tą imprezę, co jest naprawdę dziwne. Ostatnie klasy robią sobie oddzielną imprezę, dziwne.
-Sel, coś nie tak? 
-Wszystko w porządku.
-A Freddie.. odzywał się jeszcze?
-Nie - odpowiedziałam od razu.
-Mała, ten rok szkolny będzie lepszy. Poznasz kogoś nowego, może się polubicie, zobaczysz - posłała mi ciepły uśmiech.
Pomyślałam od razu o Justinie, a na moją twarz wkradł się niechciany uśmiech. Tak naprawdę to nic o nim nie wie. Jedynie gdzie mieszka i jak ma na imię. On wie o mnie za dużo.
-Sely, czy Ty kogoś poznałaś? - pisnęła uradowana.
-Może - uśmiechnęłam się pod nosem.
Nim się obejrzałam byłyśmy na miejscu. Wysiadłyśmy z samochodu ruszając w stronę wielkiego, białego domu. Impreza była u najbardziej popularnego chłopaka w szkole, więc na pewno Freddie tam będzie, w dodatku Miley. Nie dam się im sprowokować. Przecież to był ich tylko jeden raz, nie są razem. Miley na pewno by się z nikim nie związała, a tym bardziej z Freddiem. To zimna suka bez serca.
-Jaką on ma wielką chatę! - pisnęła czarnowłosa.
-Van! - upomniałam ją z uśmiechem.
-Ostatni dzień wakacji! Bawimy się kochani! - krzyknął DJ a wszyscy zaczęli krzyczeć.
Przyjaciółka zaciągnęła mnie do stołu z alkoholem. Wzięła dwa drinki.
-Słabe. Tak na początek - powiedziała na co się zaśmiałam.
Od razu wypiłyśmy, a ona tym razem wzięła coś mocniejszego. Wypiłyśmy duszkiem i odstawiłyśmy szklaneczkę.
-Zatańczymy? - wysoki brunet zwrócił się w naszą stronę.
-Może Vanessa, ja się jeszcze napiję - wymyśliłam na poczekanie aby nie iść z nim tańczyć.
Van zgodziła się bez słowa i ruszyła z nieznajomym. Chwyciłam cole połączoną z wódką i rozejrzałam się dookoła. Dostrzegłam kogoś znajomego, te tatuaże. Jednak nie mogłam go rozpoznać.
Gdybym widziała jego twarz.
Jak na zawołanie, obrócił się.
Justin.
Szatyn również mnie zauważył. Uśmiechnął się a następnie ruszył w moją stronę.
-Pięknie wyglądasz - powiedział oblizując wargi.
Posłałam mu wdzięczny, ciepły uśmiech.
-Powinnaś częściej się uśmiechać. Słodko wtedy wyglądasz - powiedział dalej się uśmiechając. - Co tu robisz?
-A nie widać? Impreza na pożegnanie wakacji.
-Myślałem, że Ty.. - uśmiech zszedł z jego twarzy.
-Że nie chodzę na imprezy? - przerwałam mu, kończąc. - Że nie wychodzę z domu, bo widziałeś jak chciałam popełnić samobójstwo? - wyszeptałam ostatnie dwa słowa.
-Nawet nie wiesz jak bardzo chciałbym wiedzieć dlaczego chciałaś to zrobić.
-To był błąd - palnęłam.
-Mhm?
-Że chciałam, no wiesz. Skoczyć - ponownie wyszeptałam ostatnie słowo.
Uśmiech na twarzy Justina ponownie zagościł. Nim się obejrzałam Justin odciągnął mnie od stolika z alkoholem. Stanęliśmy na środku i zaczęliśmy tańczyć.
-Pasuje Ci ta sukienka - szepnął mi do ucha.
Mimowolnie uśmiechnęłam się pod nosem. Justin obrócił mnie do siebie tyłem. Zaczęliśmy tańczyć jak 95% ludzi tutaj. Ocierając się o siebie.
-Masz świetne ciało - ponownie mnie skomplementował, szepcząc.
-Czy Ty przypadkiem nie chcesz mi się podlizać? 
Uśmiechnęłam się i obróciłam głowę w jego stronę. Nasze twarze dzieliła niebezpieczna odległość. Jego usta były tak bardzo blisko. Byłam od niego niższa co najwyżej o głowę. 
Justin pocałował mnie w czoło. Dokładniej, jego usta były na wysokości mojego czoła, więc nie miał z tym żadnego problemu.
-A co to było? - zapytałam.
-Jesteś piękna.
-Przestań tak mówić.
-Dlaczego? Chcesz żebym nie mówił prawdy? - podniósł jedną brew.
-Justin, nie musisz tak mówić. 
-Ale chcę. Jesteś piękna. Najpiękniejsza - szepnął mi we włosy.
-Nieprawda - odwróciłam głowę.
-Sely - Justin złapał mnie za podbródek.
-Chodźmy się czegoś napić.
Szatyn przytaknął mi i już po chwili staliśmy przy stołach. Podał mi drinka i od razu wzięłam mały łyk. Rozejrzałam się za Vanessą, nigdzie jej nie widziałam. Za to zobaczyłam Freddiego. Z Miley. Moje ciało napięło się gdy zobaczyłam jak stoją do siebie przytuleni, śmiejąc się.
-Coś nie tak? - Justin spojrzał w kierunku w który patrzyłam.
-Przepraszam, muszę wracać do domu.
-Dlaczego? Selena, co się stało? - ponownie obejrzał się w kierunku Freddiego.
Justin nie mógł rozgryźć o kogo mi chodziło, stało tam co najmniej piętnaście osób. Ale tylko dwoje stało do siebie przytulonych.
-Muszę po prostu wracać.
-Powiedz mi o co chodzi - Justin złapał mnie za dłoń.
Uznałam że to nie ma sensu, i że mnie nie puści dopóki mu nie powiem.
-Tam jest mój były chłopak, który mnie zdradził. Stoi właśnie z tą dziewczyną z którą go nakryłam w łóżku.
Mięśnie Justina momentalnie się napięły. Zacisnął dłonie w pięści a następnie gwałtownie się obrócił. 
Pobiegłam od razu za nim i jak już stał metr od Freddiego pociągnęłam go za ręce.
-Nie rób mu krzywdy. 
-Bronisz go jeszcze? - warknął w jego stronę.
-Justin - położyłam mu dłonie na ramionach. - Uspokój się, proszę. Nie rób tutaj afery. 
-Masz rację.
Justin uśmiechnął się i ponownie obrócił w stronę Freddiego. Złapał go za łokieć i wyprowadził na ulicę. Mogłam się domyślić, że mnie nie posłucha.
Szatyn przycisnął Freddiego do wielkiej furgonetki. 
-Jesteś cholernym dupkiem, wiesz? - syknął Justin przez zęby.
-O co Ci chodzi?!
-O co mi chodzi? Jeszcze się kurwa pytasz?! Skrzywdziłeś ją - machnął głową w moją stronę.
Podbiegła do mnie Miley z szeroko otwartymi oczami.
-Kogo Ty do chuja na niego sprowadzasz kretynko?! - pisnęła.
-Zamknij się, głupia dziwko - syknęłam.
Mało przeklinałam, ale gdy ktoś mnie naprawdę zdenerwuje lub zrani, nie mogę się powstrzymać od wulgarnych wyzwisk.
-Zdradziłeś tak wspaniałą dziewczynę z jakąś kurwą? - Justin szarpnął brunetem i ponownie uderzył nim o furgonetkę. 
Wgniecenie po Freddiem zostanie. 
-Justin, zostaw go. 
Nawet nie zwrócił uwagi na wypowiedziane przeze mnie słowa.  Justin zamachnął się i uderzył Freddiego z pięści w twarz. Brunet osunął się po samochodzie a Justin złapał go za koszulkę i położył na ziemię. Usiadł na nim i zaczął okładać go pięściami.
-Justin! - krzyknęłam.
Podbiegłam do niego, próbowałam go jakoś odciągnąć ale na marne. Miley próbowała wyciągnąć Freddiego ale jej też się nie udawało. 
-Justin przestań! Zabijesz go! - krzyknęłam mu tuż nad uchem.
Postanowiłam użyć innej metody. Objęłam go rękoma od tyłu, wtuliłam się w jego plecy a ten się powoli uspokajał.
-Chodźmy już, proszę.
Justin powoli wstał, a ja za nim. Splunął w stronę Freddiego i objął mnie ramieniem. Ruszyliśmy w stronę jego samochodu. Szatyn otworzył mi drzwi a ja wsiadłam. Już po chwili siedział obok mnie.
-Nie musiałeś go bić - szepnęłam patrząc na swoje kolana.
-Zasłużył sobie.
-Dostał już nie raz od mojego brata. Nie musiałeś..
-Musiałem - przerwał i mi dokończył. - Skrzywdził Cię. Będzie miał piękną mordę na rozpoczęciu roku szkolnego - zaśmiał się pod nosem.
Dziwnie się teraz czułam przy nim. Jego oddech jeszcze był bardzo szybki. Jego żyły były dość widoczne. Wszystko w nim pulsowało. 
Tak jakby bałam się go, po tym jak zobaczyłam do czego jest zdolny. 
Chyba to zauważył. Cholera.
-Sel, nie bój się mnie. Nic Ci nie zrobię. Dziewczyn nie dotykam - podniósł dłonie w geście obronnym.
Mimo woli, zaśmiałam się, na co chłopak mi zawtórował. 
-Odwiozę Cię do domu, jutro szkoła, powinnaś się wyspać - posłał mi ciepły, szczery uśmiech.
-To tylko rozpoczęcie, które zaczyna się o dziewiątej. 
-Czekaj, ile masz lat? - zapytał.
-Siedemnaście. A Ty?
-Osiemnaście - zaśmiał się.
-Co Cię tak bawi?
-Nic nic. 
-Też mam rozpoczęcie o dziewiątej. A co jeśli chodzimy do tej samej szkoły?
-To się z niej wynosisz - zaśmiałam się.
Justinowi nie było do śmiechu.
-Żartowałam.
-Ale lubisz mnie, choć troszkę? - zrobił oczy jak kot ze Shreka.
-Może - uśmiechnęłam się.
Justin odpalił silnik i ruszyliśmy. 
-A Ty mnie lubisz? - zapytałam w połowie drogi.
-Może.
Niech on się lepiej ze mną nie droczy.
-Cholera! - walnęłam się w czoło.
-Mhm? 
-Przyjechałam z przyjaciółką. Pewnie mnie szuka.
Mówiąc to wyciągnęłam z torebeczki telefon. Wystukałam do niej wiadomość, że wracam do domu ze znajomym. Mam nadzieję, że nawet nie zorientowała się że mnie nie ma. 
-Jesteśmy - szepnął.
-Um, tak. Dziękuję za podwiezienie. Do zobaczenia kiedyś - posłałam mu ciepły uśmiech i nie czekając na odpowiedź, wysiadłam.
Jak już byłam pod drzwiami usłyszałam wołanie. Po chwili obok mnie pojawił się Justin. Stałam oparta o drzwi, a on był niebezpiecznie blisko mnie. Położył lewą dłoń przy mojej głowie a drugą rękę na moim biodrze.
-Dasz mi może swój numer? - szepnął patrząc mi w oczy.
-Um, jasne. Daj telefon.
Posłusznie podał mi czarnego iPhona. Wpisałam numer, a nazwę do zapisania zostawiłam dla niego.
-Nie podpiszesz się?
-Ty to zrób - powiedziałam cicho.
-Mhm, to może najpiękniejsza dziewczyna na świecie?
-Może ja to zrobię - zaśmiałam się.
Jednak nie dał mi telefonu. Napisał Sely. Z jakąś emotikoną chyba. 
-Do zobaczenia - szepnął.
Już miał odchodzić ale złapałam go za dłoń. Gwałtownie się obrócił przywierając do mnie całym swoim ciałem. Pomiędzy nasze ciała nawet najcieńsza kartka by nie przeszła.
-Mhm? - mruknął patrząc mi w oczy.
-Dziękuję.
Uśmiechnął się słodko i pocałował mnie w policzek. Nie spieszył się by odkleić się od mojego policzka. Czułam, jakby nawet nie miał zamiaru odchodzić.
-Będę tęsknił - szepnął mi do ucha.
-Serio?
-Tak - uśmiechnął się i ostatni raz pocałował mnie w policzek, niebezpiecznie blisko ust.
-Pa! - krzyknęłam gdy odchodził.
-Śpij słodko - powiedział odwracając się. 
Odprowadziłam go wzrokiem do samochodu, aż odjechał machając mi. Odmachałam a następnie weszłam do domu.
-Jason? - krzyknęłam.
Nikt się nie odezwał. Była pierwsza w nocy, a jego jeszcze nie ma. Okej, ja go jutro wyciągać z łóżka nie będę. Zakluczowałam drzwi i pobiegłam na górę. Rozebrałam się a następnie weszłam pod prysznic. Gdy tylko gorąca woda spłynęła po moim ciele, rozluźniłam się. Zmyłam z siebie zapach Justina. Miał cudowne perfumy.
Odświeżona wyszłam z kabiny. Wytarłam swoje ciało oraz włosy do sucha i wskoczyłam w piżamę. Zeszłam jeszcze na dół, napiłam się soku z pomarańczy i upewniłam się jeszcze raz czy wszystkie drzwi w domu są zamknięte. Gdy już byłam pewna, pobiegłam do sypialni. Zanurzyłam się w kołdrze.




Damn! Mamy pierwszy rozdział :) Dziękuję za 9 komentarzy pod prologiem :oMyślałam że będą z trzy komentarze, a tu dziewięć <3Szczerze, to podoba mi się ten rozdział :)Wiem, że to dopiero pierwszy, ale podoba mi się, mam nadzieję że Wam również :)Jeżeli ktoś chce, to informuje o nowych rozdziałach na Twiterze, ponieważ już jedna osoba chce, więc nie odmawiam :)Do następnego! 

7 komentarzy:

  1. Hej, nominowałam Cię do Liebster Blog Award :) Więcej informacji u mnie na blogu revolt-zayn-malik-ff.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. czytałam ten rozdział gdzieś koło 2 w nocy, ale nie miałam siły wcześniej skomentować, więc robię to dopiero teraz. ogólnie to po przeczytaniu za dużo sobie wyobrażałam o przyszłości tego bloga, więc chyba nie powinnam nigdy czytać po nocach haha xd dobra, ale co do rozdziału to bardzo mi się spodobał ♥ aczkolwiek jak dla mnie to za szybko się wszystko dzieje. w końcu dopiero co w prologu się poznali, a w 1 rozdziale Justin mówi Selenie jaka to ona jest cudowna, piękna i wgl. no, ale na razie będę czytać dalej, bo nie wydaje mi się byś zrobiła z tego opowiadania coś banalnego. mam wrażenie, że do będzie opowiadanie godne czytania ♥ ale jeszcze napiszę, że jednak fajne było to, że chciał udowodnić jej byłemu chłopakowi, że stracił cudowną dziewczynę :)
    czekam na ciąg dalszy :)
    pozdrawiam, allie ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. zajebisty blog czekam na następny rozdział ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. To jest... WoW - taka by la moja reakcja po przeczytaniu <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja chce byc informowana @grandeftselly

    OdpowiedzUsuń