Selena's POV:
Budzik, którego tak nienawidziłam zaczął dzwonić. Usłyszałam czyjeś mruknięcie, a następnie wyłączyłam drażniące urządzenie.
-Jeszcze pięć minut mamo - jęknął Justin.
Cichutko zachichotałam.
-Justinku - szepnęłam mu do ucha śmiejąc się.
-Sely! - krzyknął radośnie otwierając oczy z uśmiechem.
Justin zacisnął uścisk na mojej talii i oparł podbródek o czubek mojej głowy. Czułam się dość niekomfortowo.
-Możemy nie iść do szkoły? - jęknął.
Pokiwałam przecząco głową. Jest dopiero pierwszy miesiąc nauki, a on już ma dość? Ja chcę iść.
-Idziemy - powiedziałam radośnie wstając w łóżka.
Wybrałam ciuchy na dziś a następnie weszłam do łazienki. Ciuchy rzuciłam na blat i rozebrałam się do naga. Nałożyłam białą bieliznę oraz ubrałam się. Psiknęłam moimi ulubionymi perfumami a następnie przeszłam przez nie aby nabrać zapachu. Odstawiłam na pułeczke perfum i zrobiłam kreski. Musnęłam tuszem rzęsy a włosy rozczesałam. Zostawiłam je w naturalnym stanie i gotowa opuściłam łazienkę, pozwalając aby teraz Justin z niej skorzystał. Spakowałam najpotrzebniejsze przedmioty do szkoły i z uśmiechem zeszłam na dół do kuchni. Na blacie kuchennym zauważyłam białą kartkę.
Wyszedłem już. Mam nadzieję, że poradzisz sobie ze śniadaniem.
Co by tu zrobić? O już wiem! Owsiankę z owocami.
Wyjęłam wszystkie potrzebne składniki a następnie wzięłam się za przygotowanie posiłku.
-Co dobrego robisz? - zapytał Justin z tą swoją chrypką.
-Owsiankę z owocami - odpowiedziałam z uśmiechem.
-Nigdy nie jadłem.
Że co?! Jak to nigdy nie jadł owsianki?! Żartuje sobie ze mnie po prostu.
Spojrzałam na niego z podniesionymi brwiami i z kpiącym wyrazem twarzy.
-Mówię serio! - jęknął.
-Dobra dobra, lepiej jedź do domu, weź potrzebne rzeczy i wracaj. Zaoszczędzimy trochę czasu.
Szatyn pokiwał głową a już po chwili usłyszałam zamykanie drzwi frontowych. Westchnęłam.
Justin's POV:
Zaparkowałem przed swoim domem, wysiadłem a następne co zrobiłem to zamknąłem samochód idąc w stronę drzwi. Wsadziłem klucz, przekręciłem go po czym wszedłem do mieszkania. Czym prędzej ruszyłem na górę, spakowałem najpotrzebniejsze rzeczy na dziś oraz przebrałem się. Opuściłem dom i ponownie wsiadłem do samochodu.
Stojąc na światłach spojrzałem w bok. Postać, która siedziała w samochodzie obok była mi znajoma.
Roger. Sukinsyn.Nagle mężczyzna obrócił głowę a nasze spojrzenia się spotkały. Byłem pewny, że powiedział coś do drugiego, który siedział za kierownicą, bo się na mnie spojrzał a następnie zauważyłem, że zaśmiał.
Odwróciłem wzrok na światła. Chyba zacznę się modlić, aby te zielone w końcu się zaświeciło.
Jest!
Ruszyłem z piskiem w dobrze znanym mi kierunku. Wiedziałem, że za parę minut będę na miejscu i będę mógł spokojnie odetchnąć.
-Jestem! - krzyknąłem z uśmiechem wchodząc do domu brunetki.
-Właśnie skończyłam.
Usiadłem obok drobnej postaci przy stole i spojrzałem na jedzenie przede mną.
-Nie otruję Cię - zaczęła się śmiać.
-Boję się - również zacząłem się śmiać.
-Oj no przestań!
Bałem się, serio. Zawsze tak mam, jak czegoś nigdy nie jadłem i właśnie miałem spróbować. A co jak mi nie posmakuje i to wypluję? Wybredny Justin w gotowości.
Selena wzięła do ręki moją łyżkę, wzięła trochę z mojej miski owsianki i wymierzyła łyżeczkę we mnie.
-Otwieraj buzię! - uśmiechnęła się a ja pokręciłem przecząco głową. - Justinku, leci samoloocik!
Zacząłem się śmiać, a Selena wykorzystując sytuację wepchnęła łyżeczkę do mojej buzi.
-Pożałujesz! - powiedziałem ostro wstając od stołu.
Selena szybko z uśmiechem wstała i znalazła się naprzeciwko mnie, po drugiej stronie stołu.
-Złapię Cię!
-Nie znasz domu tak dobrze jak ja! - zaśmiała się i uciekła.
Od razu rzuciłem się w pogoń za brunetką. Może i nie znałem domu, ale i tak prędzej czy później ją znajdę.
-Sely, wyłaź! - zawołałem stojąc w sypialni.
Sypialnia prawdopodobnie należała do jej rodziców, poznałem po dużej ilości zdjęć, na których widniały przeważnie dwie te same osoby. Selena i Jason. Na etażerce przy łóżku widniało zdjęcie, na którym nie było Seleny ani Jasona. Dwójka ludzi po trzydziestce, blisko czterdziestki. Z pewnością rodzice. Wziąłem zdjęcie do ręki uważnie przyglądając się twarzom. Sely była podobna do matki. Za to Jason do ojca. Z pewnością tworzą szczęśliwą, kochającą się rodzinę.
Nagle usłyszałem walnięcie i ciche przekleństwo. Z uśmiechem odstawiłem ramkę ze zdjęciem i ruszyłem w kierunku drzwi, które nie prowadziły do wyjścia z sypialni. Ciekawe co się kryje za tymi drzwiami..
Otworzyłem je a Selena wpadła prosto w moje ramiona. Nic dziwnego, pomieszczenie z którego wypadła było ciasne. Znajdowały się w nim jakieś pudła, a ona nie miała nawet jak kroku zrobić, dlatego wypadła gdy otworzyłem drzwi.
-Cholera! - pisnęła.
-Whoaa! Wiem, że na mnie lecisz, no ale bez przesady.
-Bieber chuju! - krzyknęła z uśmiechem.
-No to teraz, skoro Cię już mam.. - szybko złapałem ją i przerzuciłem sobie przez ramię.
-Puść mnie, debilu! - waliła swoimi małymi piąstkami w moje plecy.
Zignorowałem ją. Opuściłem sypialnię jej rodziców i zszedłem po schodach. W jadalni usiadłem na miejscu Seleny a ją usadowiłem na swoich kolanach nie dając szans na ucieczkę. Nałożyłem na łyżeczkę trochę owsianki a następnie powiedziałem:
-Samolocik Sel! - uśmiechnąłem się a ona spiorunowała mnie wzrokiem.
Zbliżyłem łyżkę do jej buzi a ona posłusznie ją otworzyła.
-Widzisz? Ja mogę to zjeść bez podstępów. Nie wiem jak Ty.
Sely wzięła moją łyżkę i wsadziła mi ją do buzi. Posłusznie przełknąłem posiłek, żeby nie było. I tak do końca się karmiliśmy.
-Skoczę do toalety - powiedziałem wstając.
Brunetka mruknęła ciche "okej" a ja już wspinałem się po schodach.
Znajdując się w łazience naszła mnie potrzeba sprawdzenia czy Selena na pewno wyrzuciła wszystkie żyletki. No niby jej ufam, no ale w takich sprawach trzeba sprawdzić. Przecież ma depresję, tylko udaje że wszystko dobrze. Nie chce nikogo martwić. Rozumiem ją. A co do żyletek, przecież to był jej nałóg. Muszę sprawdzić.
Przeglądając szafki natknąłem się na coś ciekawego. Tabletki nasenne oraz antydepresyjne. Nic mi o nich nie wspominała!
Bez zastanowienia wziąłem oba pudełeczka i ruszyłem na dół.
-Sely, wytłumaczysz mi to? - pomachałem ręką w której trzymałem leki.
-Oddaj mi to! - pisnęła i zaczęła iść w moją stronę.
Wiedziałem doskonale, że jest ode mnie niższa, dlatego podniosłem rękę w której trzymałem tabletki wysoko w górę. A ona zaczęła skakać jak małe dziecko, co było naprawdę urocze.
-Nic mi o nich nie mówiłaś.
-Czym się tu chwalić? Nie mogłam spać po nocach! Byłam u psychologa parę razy. Wypisał mi te leki, mogę Ci nawet pokazać receptę, jeżeli mi nie wierzysz.
-Wierzę Ci - opuściłem rękę. - Mogłaś mi powiedzieć.
-Przepraszam, oddaj mi to.
Bałem się jej to oddać. Co jeśli będzie naprawdę źle i przedawkuje tabletki nasenne? Jeśli zaśnie i już nigdy się nie obudzi? Nie wytrzymałbym tego. Nie chcę jej tego oddać.
-Nie mogę.
-Justin, powiedziałam oddaj!
-Nie mogę Ci tego oddać.
-A to niby dlaczego? To jest moje, oddaj mi to!
-Nie potrafię.
-Nie ufasz mi - pokiwała głową.
-To nie tak, że Ci nie ufam. Przecież wiem co się może stać gdy któregoś dnia lub wieczora będzie Ci cholernie źle. Nie opanujesz tego, nie będziesz pamiętać że coś obiecałaś. Zrobisz to co będziesz chciała.
-Dobrze, weź to sobie - powiedziała wyrzucając ręce w górę aby ponownie spadły w dół.
Dobrze, wezmę to sobie - pomyślałem nieco wkurzony.
-Możemy już jechać? - zapytała.
Pokiwałem głową a następnie Sely złapała swój plecak vintage, który był biały w czarne konie. Zamknęła dom, posyłając mi ciepły uśmiech, który odwzajemniłem. Byłem zadowolony, z tego że to ja mam teraz te tabletki. Mogłem spać spokojnie.
-Co robisz po szkole? - zapytałem.
-Idę z dziewczynami na zakupy. Za dwa dni bal - uśmiechnęła się. - Naprawdę się cieszę. Pierwszy bal w tym roku szkolnym. A za miesiąc bal z okazji Halloween, kocham go. Różne przebrania, ludzie siebie nie poznają w nich. Cudowne święto.
-Z kim idziesz? - zapytałem trochę zdenerwowany.
-Miałyśmy iść w trójkę. Ale Vanessa chyba już kogoś znalazła na bal..
-Twoja przyjaciółka idzie z moim kumplem - zaśmiałem się.
-Alexem? - zdziwiła się. - Od kiedy ona z nim?
-Kręcą coś ze sobą. Nie wiem czy są razem, ale zawsze można wyszpiegować.
-W takim razie zostałam na lodzie z Ashley - rozsiadła się wygodnie kładąc łokieć na drzwiach auta.
Chciałem ją zapytać czy nie poszłaby ze mną, ale trochę się wstydzę. Tak, Justin się wstydzi zapytać dziewczyny czy pójdzie z nim na bal.
-Może zawieść was do sklepu?
-Sklepu? Żartujesz? Obejdziemy wszystkie - zaśmiałem się. - Nie musisz, Ashley ma samochód.
-A Ty?
-Co ja?
-Nie masz prawa jazdy?
-Boję się prowadzić. Raz podeszłam do egzaminu, ale gdy przywaliłam w pierwszy słupek od razu podziękowałam - zacząłem się z niej śmiać.
-A Ty z kim idziesz?
-Na co?
-No na bal - zaśmiała się.
-Forever alone.
-Żartujesz? Każda dziewczyna w szkole ślini się na Twój i Alexa widok. Alexa już jedna wyrwała, a Ciebie?
-Nawet nie wiem czy chcę iść.
-Żartujesz?! Musisz pójść!
-Nigdy nie byłem na szkolnym balu - przyznałem.
-Oh.. naprawdę? - skinąłem. - No to będzie Twój pierwszy raz - uśmiechnęła się zwycięsko.
-Sel.. - zacząłem.
-Nie. - przerwała mi. - Idziesz i już.
Westchnąłem a następnie zaparkowałem na parkingu pod szkołą.
-Do zobaczenia - powiedziała z uśmiechem gdy zauważyła Zayna.
Szepnąłem obojętne "cześć" i ruszyłem do Alexa, który stał z przyjaciółką brunetki.
-Siema - mruknąłem.
-Coś Ty taki? - zapytał Alex.
-Będę się zbierać - powiedziała Vanessa.
-Przyjadę o 19 - pocałował ją w policzek.
-Stary, Ty i Vanessa? - zapytałem z szerokim uśmiechem.
-Fajna jest. A Ty z Seleną?
-Przyjaźnimy się.
-Jasne. Z kim idziesz na bal?
-Co wy z tym pieprzonym balem?
-Whoaa, kto Ci zalazł za skórę? - podniosł ręce w geście obronnym.
Nie wiem dlaczego taki byłem, może to przez to że Selena właśnie tuliła się z Zaynem?
-Oni się tylko przyjaźnią - powiedział.
-Powiedziałem Ci dokładnie to samo i mi nie wierzysz.
-Widzę jak na nią patrzysz i o niej mówisz. A z tego co wiem od Van, specjalnie dla Ciebie się dowiedziałem, są najlepszymi przyjaciółmi, nigdy nie będą razem.
Jakbym kurwa nie wiedział, że się przyjaźnią.
-Chodźmy lepiej na zajęcia - zaczął się śmiać z mojej reakcji.
Super Alex. Naśmiewasz się ze mnie.
Ale dlaczego byłem tak wkurwiony gdy zobaczyłem że się przytulają? Przecież wiedziałem o wszystkim, dziwne.
Hehehehe. Podoba mi się ten rozdział (; Liczę, że wam też misiaki! Dziękuję za 5k wyświetleń! <3 Następny rozdział będzie ciekawszy oraz dłuższy (; Będzie w nim kawałek balu <3 No to, NIECH KAŻDY, K A Ż D Y KTO PRZECZYTAŁ SKOMENTUJE. Z wcześniejszej ankiety wynika, że około 15 osób czyta. Dlateeeeeeego, każdy ma skomentować, chce wiedzieć ile osób dokładnie czyta i komentuję. Wiem, że była ankieta, ale w ankiecie mało osób zaznaczyło że czyta i komentuje a komentuje więcej, założe się że anonimy komentują kilka razy (; Anonimki podpisujcie się! ;d A i uprzedzam, wiem kiedy kilka razy komentuje ta sama osoba XD
Świetny rozdział, czekam na nn <3
OdpowiedzUsuńK.O.C.H.A.M T.O
OdpowiedzUsuńRozdział jest wspaniały, i do tego jeszcze zazdrosny Justin <3
Czekam na następny.
Zapraszam do mnie.
[spring-break-jbff.blogspot.com]
[we-own-the-dream.blogspot.com]
Aaa jest mega taki słodki ;D Aż miło się czytać ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na następny ;)
boski i slodki rozdział <3
OdpowiedzUsuńŚwietny, świetny, kocham twoje opowiadanie, czekam nn. ; )
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział *.* na serio genialny!!! czekam na nn <33 *3*
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie :)))
http://believe-and-you-will-see.blogspot.com/
To jest cuuuudne. Hahah jaki Jus nerwowy :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam to opowiadanie ! <3 po prostu kocham ! <3
OdpowiedzUsuńCudnee.:D Hahaha,Justin zazdroosny, :D I Like It, Czekam na nn.:)
OdpowiedzUsuńJus zazdrośnik, hahahhaha, cudne opowiadanie, czekam na nn. ; dDD
OdpowiedzUsuńcudo
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńOooo no mega ;D
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa strasznie kolejnego rozdział :)
Oby był jak najszybciej ;p
Pozdrawiam Bella♥
zapraszam na:
http://imaginy-one-direction-polska.blogspot.com/
cudowne! czekam na kolejny!
OdpowiedzUsuńa tymczasem zapraszam do mnie! http://mystorybieberx3.blogspot.com/
Kocham <3
OdpowiedzUsuńKiedy nn?
OdpowiedzUsuńjejkuu chciałabym mieć takiego cudownego chłopaka jak Justin <3
OdpowiedzUsuńświetny rozdział<3 nie mogę doczekać się następnego!
OdpowiedzUsuńOby razem poszli na bal <3 Cudowne opowiadanie
OdpowiedzUsuńJestem bardzo wdzięczny, że Dr.Oriafo w pełni wyleczył wirusa HERPES Simplex. Mój lekarz powiedział mi, że mam wirus opryszczki pospolitej przez kilka lat, a ponieważ wtedy brałem różne rodzaje leków i nadal nie mam poprawy, dopóki nie zobaczę leków od Dr.Oriafo, nad którymi leczy się ludzi z różnych typów chorób. Chociaż byłem sceptyczny wobec agresywnych i sceptycznych, wiedziałem także o znaczeniu ziołolecznictwa, świętowałem swoje myśli i kontaktowałem się z nim, a on przygotowywał się do mówienia i przysłał mi lekarstwę, której udzielałem jej instrukcji. Jestem wystarczająco wcześnie, aby uwolnić się od wirusa Herpes Simplex. Moje serce jest pełne radości, dziękuję ci za to, że Orifo mnie uzdrowił. Jeśli czytasz to i masz wirusa Herpes Simplex lub jakąkolwiek inną chorobę, możesz skontaktować się z nim pod tym adresem e-mail: (herbalsolutionhome@gmail.com). Konsultacje i spójrz na następujące
OdpowiedzUsuńOPRYSZCZKA
ALS
HEPTITE B
PREGACY
Wirus HIV.
SKONTAKTUJ SIĘ, PROSZĘ ROZWIĄŻAĆ PROBLEM
I am very grateful that Dr.Oriafo has fully healed the virus HERPES Simplex. My doctor told me that I had herpes simplex virus for several years, and because then I took different types of medicine and still have no improvement until I see the medicines from Dr.Oriafo, over which people from different types of diseases are treated. Although I was skeptical about aggressive and skeptical, I also knew about the importance of herbal medicine, I celebrated my thoughts and contacted him, and he was preparing to speak and he sent me the medicine I gave her instructions. I am now early enough to free myself from the HERPES Simplex virus. My heart is full of joy, thank you for the fact that Orifo healed me. If you are reading this and have a Herpes Simplex virus or any other disease, you can contact him at this email address: (herbalsolutionhome@gmail.com). Consultations and look at the following
OdpowiedzUsuńHERPES
ALS
HEPTITE B
PREGACY
HIV virus.
CONTACT , PLEASE SOLVE THE PROBLEM