niedziela, 30 marca 2014

Chapter 6. You have to fight for their.

Justin's POV:


-Ułożyłeś sobie życie Bieber! Gratulacje! Ja bym nie mógł, mając na sumieniu śmierć wielkiej miłości.
-To nie ja ją zabiłem. To Ty - syknąłem.
-Owszem, bo źle wykonałeś zlecenie. W dodatku zabiłeś mojego ojca i brata! - zaklaskał. - Ale spokojnie, dawno Ci to wybaczyłem chłopcze.
Tak, zabiłem jego ojca i brata. Miałem na oku jego żonkę, ale do kobiet się nie dotykam. Ojciec i ukochany braciszek. Coś za coś. 
-Czego tu szukasz? - próbowałem opanować głos.
Byłem tak bardzo wkurwiony ale również zdenerwowany. On jest najgorszy. Najbardziej niebezpieczny. Mam się czego bać. Ale poza tym nie mogłem znieść tego, że stoi przede mną dumny, a ja nie mogę nic zrobić. Odpłacić się. On zabił Melanie, na moich oczach. Najpierw kazał swoim ludziom aby ją torturowali, gwałcili, a potem sam zabił przed moimi oczami. 
-Wpadłem sprawdzić jak sobie radzisz. Widzę, że bardzo dobrze, masz już nową panienkę. Zależy Ci na niej, prawda? Obserwuję was od jakiegoś czasu. Widzę jak na nią patrzysz. Już się zakochałeś?
Nie, nie, nie. To jakiś żart? Nie mogę pokazać, że zależy mi na Selenie. On ją skrzywdzi! Skrzywdzi jak Melanie! Nie mogę do tego dopuścić. Selena nie jest niczemu winna. Muszę coś wymyślić, szybko.
-Żartujesz? Od Seleny spierdalaj, moja laska - ledwo co przeszło mi to przez gardło. 
-Nie tak wyraża o kobiecie, na której Ci zależy, chłopcze!
-Nie zależy mi na niej - co, co, co?! - Muszę z nią pójść do łóżka. Zakład. Najlepsza laska w szkole, więc chyba rozumiesz.
Co ja o niej mówię.. Nie wybaczę sobie tego nigdy! Ale to przecież, aby ją chronić. Jeśli pokażę, że Selena jest dla mnie ważna, on ją zabije. Nie zasłużyła sobie na to. 
-Gówno prawda.
-A Ty gówno wiesz. Założyłem się i już. Jak jej nie zaliczę, przegram trochę kasy. A dobrze wiesz, że tego nienawidzę.
Dobrze Justin! Dobrze! Pokaż jaki byłeś! Niech uwierzy, że się nie zmieniłeś. Że nadal jesteś tym skurwielem, dla którego dobry seks jest najważniejszy. I dla którego, przegranie kasy jest totalnym upokorzeniem. 
-Dobrze udajesz.
Co? O co chodzi? O czym on mówi?
-Piękna brunetka niczego się nie domyśla - uśmiechnął się.
Aa, no to okej. Już myślałem, że nie kupił mojego super przemówienia.
-A teraz mi powiedz, co Cię tutaj sprowadza?
Zaśmiał się. Okropny, upiorny śmiech.
-Jak zwykle przebiegły. Koleś nie oddał kasy i zwiał z miasta. 
-Ile wziął? - zapytałem unosząc brew.
-Trzysta tysięcy.
Nic dziwnego, że go szuka. Sporo kasy, nie odpuści.
-Łapiesz gościa i wracasz?
Musiałem się dowiedzieć.
-Aż tak chcesz się mnie pozbyć? Posiedzę sobie tutaj trochę. Po obserwuję mojego byłego, najlepszego pracownika. 
Cholera! Nie takiej odpowiedzi się spodziewałem.
-Nie cieszysz się? - zapytał.
-Zabiłeś ją. Nie daruję Ci tego.
-Nic mi nie zrobisz, Justin. Za to ja mogę dużo. Łap się za tą seksowną brunetkę, bo naprawdę niezła jest. Aż sam mam na nią ochotę.
Hej koleś, łapy przy sobie! 
-Przecież masz żonę.
Co jak co, ale ten koleś był cholernie uczciwy. Nie zdradziłby nigdy swojej żony. N i g d y. 
-Już nie.
Co do kurwy?!
-Jak to? - podszedłem trochę bliżej.
-Została zamordowana. Skurwysyny, ich ciała są dawno w rzece. 
Tam gdzie Ty niedługo się znajdziesz, skurwielu.
-Słuchaj, Roger - syknąłem. - Spierdalaj z tego miasta. Spierdalaj z mojego życia. Nie chcę Cię tu. Chcę ułożyć sobie życie i zapomnieć. 
-Nadal taki towarzyski jesteś?
A spierdalaj.
-Nie interesujesz mnie, Justin. Tylko wpadłem, by załatwić swoje sprawy. Gdybym miał coś do Ciebie, dawno byś nie żył wraz ze swoją rodzinką.
Zacisnąłem pięści, czując że już dłużej nie wytrzymam tej jakże interesującej pogawędki.
Roger klepnął mnie po ramieniu a następnie wsiadł do swojego samochodu, odjeżdżając z piskiem. Powoli się odprężyłem, a moje ręce znalazły się na karku, splatając się ze sobą. Nagle naszła mnie ochota sprawdzenia czy z Seleną wszystko w porządku. Jemu nie można ufać. Muszę być teraz stale przy Selenie, nie mogę pozwolić by coś jej się stało. Nie zniósłbym tego.
Zadzwonić czy jechać? Nie będzie to głupie jakbym znowu do niej pojechał? Będzie.
Wbiegłem do swojego domu, zamykając go na wszystkie zamki. Rozłożyłem się wygodnie na sofie, wybierając numer brunetki.
Jeden sygnał, trzeci, piąty.. Poczta głosowa.
Mam być spokojny? 
Zerwałem się z tak wygodniej sofy i pobiegłem na górę. Z sejfu wyciągnąłem mój najlepszy pistolet po czym naładowałem go. Zabezpieczyłem, wsadziłem za pasek moich spodni a następnie zbiegłem na dół. Zabrałem telefon, portfel oraz kluczyki i wybiegłem z domu. Zakluczyłem go czym prędzej a następnie wsiadłem do samochodu i odpaliłem go. Odjechałem z piskiem opon. Jedna rzecz o której teraz myślałem to Selena. Nie chcę aby ktoś przeze mnie cierpiał. Szczególnie ona. Dość jej cierpienia. W ogóle to nie mogę pozwolić by ktoś przeze mnie oberwał. Moje sprawy to moje sprawy, kropka. Nie jechałem przepisowo, ale miałem to gdzieś. Najważniejsze teraz było bezpieczeństwo Seleny. Nic więcej.
Nim się obejrzałem znalazłem się na dobrze znanej mi ulicy. Zaparkowałem parę domów od jej, aby Jason już się nie denerwował. Pognałem chodnikiem, po cichu otworzyłem bramkę a następnie wszedłem na posiadłość Gomez. Obiegłem dom, a gdy znalazłem się na tyłach spojrzałem w górę. U Seleny w pokoju można było dostrzec mały promyk światła. A może ona po prostu zasnęła? Albo bierze kąpiel? Nie zaszkodzi się upewnić. Jak najciszej potrafiłem, wszedłem na balkon. Na szczęście nie sprawiło mi to większego problemu. Wręcz przeciwnie, wejście na jej balkon było bardzo proste. 
Przyległem do ściany, lekko wychylając głowę. Selena chodziła w samej bieliźnie po pokoju, zawzięcie czegoś szukając.
Nie teraz! Jak mnie teraz zobaczy pomyśli, że jestem zwykłym zboczeńcem. 
Ale jak zwykle mi się nie udało. Potknąłem się o doniczkę, która zdobiła jej balkon. Ziemia z doniczki wysypała się na płytkach, a Selena z pewnością coś usłyszała. Z moich ust wyleciał węzeł przekleństw. 
Teraz muszę się pokazać.
Będę udawać, że jej nie zobaczyłem. Wszedłem, potknąłem się i koniec.
Podniosłem się strzepując z siebie ziemię i spojrzałem na Selene stojącą już w otworzonych drzwiach. Ciało zasłoniła białym ręcznikiem. Szkoda.
-Co Ty tutaj robisz? - zapytała lepiej się zakrywając.
Ruszyłem w jej stronę, wszedłem do pokoju i zamknąłem drzwi balkonowe.
-Musiałem sprawdzić czy wszystko z Tobą dobrze. Ale po drodze rozwaliłem Ci kwiatka. 
A pomieszczeniu można było usłyszeć cichy śmiech brunetki.
-Przestraszyłeś mnie.
-Przepraszam.
-Co miało by być nie w porządku? 
-No nie wiem. Jakoś tak sobie pomyślałem, a nie odbierałaś telefonu.
-Myłam się - odparła zakładając ręce na piersiach.
No tak, ma mokre włosy, z których spływały kropelki. Wyglądała tak uroczo. Chociaż wolałem ją we wcześniejszym "zestawie".
-No i czego się tak gapisz? - zaśmiała się. 
-O Sely, jesteś dla mnie taka niedobra.
Śmiejąc się przybliżyłem się do niej, położyłem ręce na biodrach i spojrzałem w jej ciemno brązowe tęczówki. Były takie piękne.
-Przestań rozbierać mnie wzrokiem.
Uśmiechnąłem się cwaniacko. 
-Justin! Przyznaj się, widziałeś jak chodziłam w samej bieliźnie!
-No i właśnie dlatego potknąłem się o kwiatek! - jęknąłem.
-Justin! - pisnęła zrzucając moje dłonie z jej bioder.
-No co? I tak się nie napatrzyłem przez tego durnego kwiatka.
-Wal się, Bieber - ponownie dzisiejszego dnia wypowiedziała te słowa.
-Myślałem że mnie lubisz, ale skoro nie..
Przybrałem smutną minę, wsadziłem do przednich kieszonek dłonie, tak że moje kciuki zostały na zewnątrz i ruszyłem w stronę szklanych drzwi balkonowych.
Właśnie miałem otwierać drzwi ale Selena wepchnęła się przede mnie, zagradzając mi przejście. Przekręciła klucz w drzwiach i zamknęła go w swojej małej dłoni.
-No bo Cię lubię.
-Mhmm, zabraniasz mi iść. Lecisz na mnie, mówiłem.
-Raz jesteś cudowny, a raz jesteś chujem, Justin - zaśmiała się.
-A podoba Ci się to?
-Być może.
-Przyznaj, podoba Ci się to! - powiedziałem z szerokim uśmiechem na twarzy, przylegając do Seleny całym swoim ciałem.
Przez nasze ciała nawet najcieńsza kartka by nie przeszła. 
Złapałem jej nadgarstki i unosząc je wysoko nad jej głową, uśmiechnąłem się cwaniacko.
Nagle zapragnąłem ją pocałować.
Nie, nie, nie. Justin, który potrzebuje seksu w trybie NOW właśnie się włączył! Ale to jest Selena! Nie laska z imprezy. Dawno nie byłem na imprezie i dlatego potrzeby urosły. Ale że na Selenie? Była piękna, co jeszcze bardziej mnie podniecało, zawsze na imprezach biorę ładne dziewczyny. No ale cholera, to jest Selena!
-No przyznaj Sel! - zaśmiałem się. Muszę się ogarnąć, już.
-Może mi się podoba - zaśmiała się.
-Może? - oblizałem wargi, na co dziewczyna przegryzła swoją dolną. 
Ciśnienie mi rośnie, halo, karetka!
Kurwa, ona musi być taka piękna? Napalony Justinie, wyłącz się! Wyłącz!
-Może - potwierdziła uśmiechając się. 
-Może nie gadaj tyle, tylko odpowiadaj normalnie na pytania - wyszeptałem jej do ucha.
-Tak, Justin, podoba mi się to. Bo nie jesteś zły - pokręciła przecząco głową. - Jesteś po prostu bardzo, bardzo zboczony, dlatego jesteś chujem - uśmiechnęła się.
-Jestem chujem tylko gdy mówię zboczone teksty? Nieładnie.
-Yup.
-Ale podoba Ci się to - uśmiechnąłem się.
-Justin - zaśmiała się, kładąc dłonie na mojej klatce piersiowej. - Jesteś taki głupi.
-Ale to też Ci się podoba!
-Teraz na poważnie - lekko mnie odsunęła. - Doskonale wiesz, że potrzebuje bliskości, miłości, ale nie wykorzystaj tego. Proszę Cię.
-Sely Sely! Nie o to chodzi, po prostu lubię się z Tobą droczyć. Nie zamierzam Cię skrzywdzić. Oczywiście, wiem że teraz potrzebujesz tych rzeczy, ale nie mam zamiaru Ciebie uwieść. 
-Po prostu lubisz być blisko - dokończyła.
-Dokładnie. 
-Jest już późno - zauważyła.
Parę minut po północy, nie narzekaj.
-Um, tak, pójdę już. Śpij słodko - pocałowałem ją w czubek głowy.
Uśmiechnęła się słodko.
-Sely, daj klucz - westchnąłem i wystawiłem jedną dłoń z uśmiechem.
-Nie - zaśmiała się i mnie wyminęła. - Zaczekaj chwilkę, dobrze? - puściła mi oczko.
-Jasne, nie mam wyboru - posłałem jej ciepły uśmiech.
Co ona knuje, hm? Z uśmiechem rozłożyłem się wygodnie na jej łóżku. Pościel pachniała tak.. jak ona. Ślicznie pachnie. 


Selena's POV:

Z uśmiechem weszłam do mojej łazienki, gdzie dwa wielkie lustra, te nad zlewem, jak i te stojące były jeszcze zaparowane. Szybko przetarłam dłońmi lustro, a następnie zsunęłam z siebie ręcznik. Nałożyłam na siebie moje szare spodnie dresowe, ze ściągaczami przy kostkach, oraz zwykłą koszulkę z napisem na ramiączkach. Powycierałam swoje włosy o ręcznik a następnie zawiązałam sobie turban na głowie. Uśmiechnęłam się a następnie wyszłam z łazienki. Justin lekko pochrapywał. Z figlarnym uśmiechem ruszyłam w jego stronę. 
Zaczynamy zabawę!
Jak najdelikatniej potrafiłam, weszłam na łóżko. Starałam się aby nic nie zaskrzypiało, nie chciałam go budzić. Delikatnie przełożyłam nogę i usiadłam okrakiem na brzuch Justina. 
Nawet nie drgnął.
Cud! 
Powoli zsunęłam z siebie turban i cisnęłam ręcznik w kąt pokoju. Przeczesałam dłońmi włosy a następnie spojrzałam na śpiącego Justina. Wyglądał tak niewinnie a zarazem słodko. 
Zaczynamy!
Lekko się nachyliłam i pocałowałam Justina w policzek. Szatyn mruknął coś pod nosem, ale nadal spał. Przyssałam się do jego szyi, mając w planach zrobienie malinki. W talii poczułam delikatny uścisk, który należał do Justina.
-Co robisz? - mruknął w moje włosy.
Zaśmiałam się.
-Sely..
Nie dokończył, ponieważ pocałowałam go ponownie w policzek.
-Przestań - jęknął, choć dobrze wiedziałam że tego nie chciał. - Przecież sama..
-Shh - przyłożyłam mu palec do ust. Zaraz się zacznę śmiać, o nie! To zrujnuje mój świetny plan.
-Co Ty knujesz co? Teraz Ty chcesz mnie uwieść?
-A wcześniej Ty chciałeś? - szepnęłam całując jego szyję.
O Bieber! Zaśmiałam się do siebie w duchu, widząc jak Justin na to wszystko reaguje. Co on sobie o mnie pomyśli? A może on myśli, że ja tak na poważnie? Chcę tylko coś sprawdzić, można, prawda? Oczywiście, że tak.
-Nie..
Niechcący otarłam się o jego krocze. Jęknął.
Przysięgam! Niechcący!
Wielokrotnie stało się tak z Freddiem, ale do niczego potem nie dochodziło. Nadal jestem dziewicą. A to co właśnie się stało, było przypadkowe, naprawdę nie miałam tego w planie!
-Sely.. Nie rób tak.
Nagle Justin przerzucił mnie i teraz to ja byłam pod nim.
-Co knujesz? - uśmiechnął się ukazując szereg swoich śnieżno białych ząbków.
-Robię to co Ty, tylko w nieco inny sposób.
-Bardziej kuszący? Sely, czy Ty mnie kusisz? - oblizał wargi.
Śmiać mi się chce. Cholernie. Nie wytrzymam dłużej. 
Żeby nie było, nie robię tego, bo Justin mi się podoba! Znaczy, jest przystojny i to bardzo, w dodatku seksowny. Ale to tylko przyjaciel. Znamy się dwa tygodnie. Chcę go trochę powkurzać jak on to robi cały czas. 
-Jeśli tak uważasz - odparłam po chwili.
Justina wargi przyssały się do mojej szyi, na pewno zostanie malinka. Taka jaka u niego - uśmiechnęłam się pod nosem.
Pocałunki szatyna nagle powędrowały na mój dekolt, na co od razu go z siebie zepchnęłam.
-Wiedziałem - zaczął się śmiać.
-Obiecałeś, że nie będziesz się do mnie dobierać!
-Myślisz, że bym to zrobił?! Nie! 
Teraz myślicie, że się w nim zakochałam. Nie. A on we mnie też nie. Robiliśmy to na żarty.
-Sely, chciałem Ci tylko pokazać co się stanie jak będziesz tak robić. Nigdy więcej - zaśmiał się. - Ale przyznaj, cudna ta malinka - przejechał palcem po miejscu w którym właśnie znajdowała się malinka. - To było dla beki, tak? Całe to przedstawienie?
-Oczywiście, że tak. Nic do Ciebie nie czuję - zaśmiałam się.
-Fajne masz te pomysły. Rób je częściej.
-Przecież nie chcesz.
-Ale skoro dla beki, to czemu nie. Spoko, opamiętam się.
Oboje wybuchliśmy śmiechem.
-Nigdy więcej, Justin! Śmieszne to było. 
-Dobra, będę się zbierał - zaśmiał się.
-Zwariowałeś?! Jest już późno! Nigdzie nie idziesz!
Justin uniósł jedną brew do góry.
-Śpisz u mnie - oznajmiłam.
-Sely wiem, że na mnie lecisz ale..
Chory, nienormalny, przystojny, zboczony, okropny, seksowny, cudowny chłopaku opamiętaj się!
-Zamknij się - przerwałam mu śmiejąc się. -Będziesz spać na podłodze. 
-O chciałabyś! 
-Jaki wybredny - uśmiechnęłam się ukazując zęby.
-Śpię z Tobą - puścił mi oczko.
-Idź się lepiej umyj.
-Aż tak brzydko pachnę?
Wcale nie. Pachniał cudownie. Westchnął i ruszył do łazienki. No to było śmiesznie.
Po niedługim czasie Justin wyszedł z łazienki w samych bokserkach. O mój boże.
-No co? Nie myślałaś chyba, że będę spał w spodniach?
Szczerze to na to właśnie liczyłam.
-Wolałabym.. Przyniosę Ci jakieś dresy Jasona - wydukałam.
W odpowiedzi dostałam śmiech. Super. 
Czym prędzej opuściłam cicho pokój i z myślą, że w pralni będą jakieś dresy ruszyłam właśnie w tamtym kierunku. Oby tam były. Nie pójdę chyba do Jasona do pokoju, prawda? 
Na moje szczęście były w na suszarce szare dresy ze ściągaczami. Złapałam za nie i wybiegłam na palcach z pralni. Nagle uderzyłam się w czyjś tors bodajże i o mało co nie upadłam, lecz ktoś mnie złapał.
-Po co Ci moje dresy?
Cholera!
-Um, Justin zostaje na noc. Poprosiłam go o to.
-Co on tu robi i jak wszedł? - syknął Jason.
-Spokojnie! Przecież się pogodziliście, chyba. Przyszedł sprawdzić czy wszystko ze mną w porządku. A ja nie chcę by wracał tak późno do domu.
-Co z tego, że nie jestem na niego cięty? Jak on w ogóle wszedł skoro siedziałem cały czas w salonie? Słyszałbym.
-Um, przez tylne drzwi - wymyśliłam szybko.
-Gdzie będzie spać?
-U mnie w pokoju.
-Słucham? - syknął.
-Jason, ufasz mi? - złapałam za jego dłonie.
-Selena, nie graj tak!
-Ufasz mi? - ponowiłam pytanie.
-Ufam.
Przytuliłam się do niego a następnie pobiegłam do mojego pokoju. Załatwione!
Rzuciłam dresami w Justina, który właśnie siedział na łóżku grając w jakąś grę na telefonie. Chłopak cisnął telefon w tył, wziął w ręce dresy a następnie szybko je nałożył. Kulturalnie, a co.
-Miłej nocy - szepnęłam kładąc się obok szatyna.
Ten tylko objął mnie w talii oraz ułożył podbródek na czubku mojej głowy.

Cześć cześć czeeść! Jak tam misiaczki? Świetny weekend z nauką <3 (czujecie ten sarkazm?). Nienawidzę Cię, szkoło. Wracając, mam nadzieję że wam się podobało. Dziękuję za 12 komentarzy pod piątym rozdziałem ♥ :o Yeaa, jak ja się cieszę <3 Razem z Klaudią! (; Jejku, zamówiłam już zwiastun, ale nie dostałam jeszcze powiadomienia czy zostało przyjęte, nanana. Do następnego misie! :*

8 komentarzy:

  1. omg mega boski rozdział i już chcę nn ily <33333333333333333

    OdpowiedzUsuń
  2. Nominuję Cię do Libster Blog Award :)

    Szczegóły u mnie na blogu.

    http://tlumaczenie-bound.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Boski <3 czekam na kolejny :p

    OdpowiedzUsuń
  4. Kochan to czekam na nn jeszcze raz mówie ze to kochan i mówie wam ze was tez kocham

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak w ogóle to świetny rozdział. Ja tylko czekam na to aż oni zaczną coś do siebie czuć ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny, czekam na nexta <333

    OdpowiedzUsuń
  7. w jeden dzień przeczytałam wszystko, zakochałam się w tym opowiadaniu ; D

    OdpowiedzUsuń