Budzik w salonie zaczął wydawać irytujący dźwięk, doprowadzający mnie do szaleństwa. Rzuciłam w nim poduszką, a gdy spadł od razu przestał grać. Opadłam ponownie na brzuch Ashley, a Vanessa znowu położyła nogę na moją twarz. My wygodne.
-Spóźnimy się do szkoły - jęknęła blondynka.
Jak na zawołanie Vanessa zerwała się z rozłożonej sofy, która była tak cholernie wygodna.
-Umówiłam się na lunch z Alexem! Muszę być - pisnęła zadowolona.
Uśmiechnęłam się, wstając wraz z Ashley.
-To jak, zostajesz dziś w domu? - zapytała blondynka pocierając moje nagie ramię.
Szczerze mówiąc, wolałam zostać w domu. I wolałam jakby zostały ze mną. Ale nie mogą opuszczać przeze mnie szkoły. Dam sobie radę.
-Tak - mruknęłam przeczesując dłońmi włosy.
-Pożyczę Twoje szorty skarbie! - usłyszałam głos Vanessy. - Są boskie!
Ashley puściła mi oczko i pobiegła do Clark. Przetarłam swoje zaspane oczy idąc do kuchni. Wyjęłam chleb tostowy i rzuciłam go na blat. Poczłapałam do lodówki a po chwili tosty były gotowe. Wszystko robiłam jeszcze jednym okiem, nie chciałam się całkowicie wybudzać. Toster wydał z siebie dźwięk, informując mnie przy tym, że tosty są gotowe do spożycia. Wyłączyłam go i śniadanie moich przyjaciółek zostawiłam na wysepce kuchennej. Sama wróciłam na sofę i wpełzałam się pod koc. Dziewczyny nie raz u mnie nocują, zawsze czują się jak u siebie w domu, co działa w obie strony.
-Dzień dobry kochanie - mama ucałowała czubek mojej głowy. - Jak się dziś czujesz?
-Całkiem dobrze.
-Zostajesz dziś w domku, tak? - zapytała.
Mruknęłam cichą odpowiedź i ponownie zanurzyłam się w gorącym kocu. Lubiłam spać w salonie. Mimo, że słyszałam wszystkie dźwięki z kuchni, mogłam się odprężyć. Nie przeszkadzało mi, trzaski naczyń czy inne temu podobne.
Po godzinie, dom był pusty. Tylko ja i mój pies. Mój przecudowny piesek, który w danej chwili lizał mój nos. Był Szpicem miniaturowym, inaczej pomeranianem. Jest tak cholernie słodki, że czasem mam ochotę go udusić podczas przytulania. Nagle w domu rozległ się dzwonek do drzwi.
Naprawdę? Dosłownie pięć minut temu wyszły dziewczyny, a teraz kto znowu?
Wyczołgałam się spod mięciutkiego koca i ruszyłam dreptając do drzwi. Uchyliłam je lekko.
-Hej - powiedział zachrypnięty głos.
Dopiero teraz przetarłam oczy. Justin.
-Um, hej - pociągnęłam swoją koszulkę w dół.
Byłam w samych majtkach, a moja koszulka ledwo zakrywała tyłek. W dodatku była tylko na jedno ramię, przez co czułam się trochę nieswojo.
Szatyn oblizał wargi, a ja znowu poczułam przyjemne uczucie w brzuchu.
-Mogę wejść? - zapytał po chwili stania i patrzenia sobie w oczy.
Otworzyłam szerzej drzwi, aby mógł wejść. Ponownie poczułam przyjemne dreszcze przebiegające przez moje ciało, gdy delikatnie trącił mnie ramieniem.
-Chodź do salonu - mruknęłam idąc przodem.
Doskonale wiedziałam, że właśnie patrzył się na mój tyłek, który był zakryty jedynie majtkami, ale nie obchodziło mnie to. Bez słowa wskoczyłam znowu pod koc i uśmiechnęłam się. Spojrzałam na również uśmiechniętego Justina.
-Co? - spytałam.
-Słodko wyglądasz - powiedział.
-Kładź się obok, zimno mi - jęknęłam zamykając oczy.
Po chwili poczułam jak sofa się lekko ugina, a ciepłe dłonie oplatają moje ciało.
-Wyszedłeś wczoraj bez pożegnania - wypomniałam.
-Chciałaś żebym sobie poszedł - zauważył.
-Nie ważne - zaśmiałam się uderzając go lekko w klatę.
-Tak bardzo chciałbym Ci teraz coś powiedzieć, ale wiem że nie mogę - westchnął.
Spojrzałam na niego z góry.
-Dlaczego nie możesz?
-Bo to za wcześnie.
Nagle poczułam jakbym wiedziała o co chodzi. Ale czy chciałam już teraz wiedzieć?
-Powiedz mi. Proooszę - zrobiłam minę smutnego pieska.
-Nie, Sely, nie naciskaj - zaśmiał się.
-Wiem o co chodzi! - uśmiechnęłam się.
Justin's POV:
Widok Seleny w samej krótkiej bluzce, cholernie mnie podniecił. Miała na sobie białe majtki i bluzkę na jedno ramię, która ledwo opinała jej tyłek. Moje ramiona oplatały jej małe, kruche ciałko.
-Wiem o co chodzi! - uśmiechnęła się.
Skąd? Co?! Jak? Przecież.. Clark, Benson, macie przejebane!
-O co? - starałem się ukrywać zdziwionego, ale wiedziałem że nie wychodziło.
-Też coś do Ciebie czuję, Justin - uśmiechnęła się patrząc w moje oczy. - I wiem, że myślisz że dla mnie to za wcześnie. Ugh, jesteś taki kochany - jęknęła. - Ale może naprawdę potrzebujemy trochę czasu? Chciałam do urodzin poczekać i wtedy Ci powiedzieć, gdy będę pewna. Taki mały prezent urodzinowy? - uśmiechnęła się.
-Jasne. Na urodziny oficjalnie tak? - ucieszyłem się, cholernie!
-Mhmm.
-Sely, bo ja.. jestem pewien swoich uczuć.
-Tak? - zdziwiła się.
Delikatnie zepchnąłem z siebie brunetkę i usiadłem.
-Kocham Cię - powiedziałem patrząc jej głęboko w oczy. - Naprawdę zajebiście Cię kocham.
-Normalnie każda dziewczyna leżała by nieprzytomna - zaśmiała się, a ja razem z nią. - Ale ja nie, ja jestem szczęśliwa. Wczoraj byłam trochę zdziwiona, gdy dziewczyny mi o tym powiedziały.
-Zrobiły tak naprawdę wszystko za nas - stwierdziłem.
-Nie przerywaj - pogroziła mi palcem a ja zacząłem się śmiać. - Mimo tej całej sytuacji my się zalewamy, no tacy poważni - powiedziała sarkastycznie na co się lekko uśmiechnąłem. - Czekałam aż mi powiesz te dwa słowa, Justin. Nie mogłam się doczekać, a po Twoim wczorajszym dotyku.. Po prostu, wtedy poczułam wszystko. Jesteś idealny.
To nie tak miało wyglądać! Miałem ją zdobywać!
Ale gdy nie muszę, bo już jest moja, to chyba lepiej, nie?
-Nie, to Ty jesteś idealna. Twoje długie, opalone nogi doprowadzają mnie do szaleństwa, cholera, Selena! - jęknąłem i przerzuciłem sobie dziewczynę na kolana, łapiąc ją za udo. - Uwielbiam całą Ciebie. Kocham Cię, rozumiesz?
-Chciałabym Ci odpowiedzieć teraz tym samym. Ale nie jestem pewna - spojrzała na swoje dłonie.
-Oficjalnie w urodziny - zaśmiałem się z całej tej sytuacji. - To nie tak miało wyglądać.
-Zgadzam się - zaczęła się śmiać i schowała swoją piękną twarz w zagłębieniu mojej szyi. - Jesteśmy komiczni.
-Tak bardzo romantycznie. Postaram się bardziej w Twoje urodziny, shawty - mruknąłem do jej ucha. - Zasługujesz na wszystko co najlepsze. Mogłem dziś nic nie mówić. Wszystko wyszłoby inaczej.
-Nie powinieneś być w szkole? - zapytała ignorując całkowicie moją wypowiedź.
Wstydziła się? To słodkie!
-Mam na drugą lekcję.
No albo dla Ciebie w ogóle nie pójdę..
Rozmawialiśmy jeszcze dużo czasu. Aż musiałem w końcu iść. Sama w sumie wyganiała mnie do szkoły.
-Przyjdę po szkole - zapewniłem.
-Nie musisz, idę do Zayna, muszę go przeprosić za to wszystko.
Musi iść do Zayna, no tak..
-Sely..
-Tak? - spojrzała na mnie tymi swoimi brązowymi oczkami.
Była tak cholernie piękna. No zrozumcie mnie, stała w samej krótkiej koszulce i majtkach! Rozumiecie? Pewnie nie.
-Muszę to zrobić.
Zrobiłem krok naprzód, a nasze ciała się stykały. Dziewczyna lekko się zachwiała i zrobiła krok w tył, aż zetknęła się ze ścianą. Podszedłem do niej kładąc delikatnie dłonie na jej biodrach. Jest taka piękna, wspominałem o tym?
Spojrzałem mojej wybrance w oczy i widziałem w nich coś dziwnego. Była dość zmieszana, ale byłem pewien, że się domyślała o co mi chodzi. Trąciłem nosem jej ucho, aby po chwili zostawiać pocałunki na linii jej szczęki. Brunetka objęła moją szyję, przyciągając mnie bliżej siebie. Chciała tego? Chciała! Moje ciało całkowicie napierało na jej drobne. Pocałunkami schodziłem na jej szyję i po chwili zostawiałem już po sobie ślady w kolorze sinym. Selena zaczęła cicho pomrukiwać, zanim wtopiła palce w moje włosy. Jęknęła gdy robiłem już czwartą malinkę. Niech każdy wie, że jest moja. Zacząłem obdarowywać jej twarz pocałunkami, a moje ręce wędrowały po jej ciele. Oczywiście, nie chciałem się zapędzać, ale trudno było mi się powstrzymać.
Selena's POV:
Z moich ust wydobyło się ciche westchnienie, gdy Justin przejechał językiem po mojej dolnej wardze, która lekko drżała, by następnie powrócić do ponownego całowania szyi oraz linii szczęki. Jego delikatne i subtelne pocałunki sprawiały, że zatraciłam się zupełnie. Pragnęłam, aby nigdy nie przestawał. Poczułam jak Justin przesuwa swoje usta w dół mojej szyi, kierując się w stronę obojczyków, na których już po chwili zaczął zostawiać swoje pocałunki. Wspominałam o tym, że przyrodzenie Justina dotykało mnie? Nie? No to lepiej dla was. Czułam się przez to trochę dziwnie, bo byłam tylko w samych majtkach, a przez jego jeansy i tak wszystko było widać. Z każdym ruchem lekko się o mnie ocierał, ale przyzwyczaiłam się. Zaraz masz osiemnaście lat, cholera Selena dorośnij! Nie bądź jak mała dziewczynka.
Pocałunki szły coraz wyżej aż dotarły do moich ust. Gdyby nie Justin dawno leżałabym na podłodze, przez moje kolana, które kompletnie zmiękły. Szatyn lekko musnął kącik moich ust doprowadzając mnie tym do jeszcze większego szaleństwa. Pocałunek po pocałunku czułam jak pożądanie we mnie wzrasta. Pociągnęłam za końcówki włosów szatyna, gdy znów przejechał swoim językiem po mojej dolnej wardze. W końcu delikatnie musnął moje usta, a w moim brzuchu rozwiało się tysiąc motyli. Czubek jego języka łagodnie dotknął mojego, nim wsunął się w pełni w do wnętrza moich warg. Szarpnęłam mocniej jego włosy, nie chcąc, by kiedykolwiek przestawał. Nie mogłam w to uwierzyć. Wszystko było tak idealne. I wszystkie te myśli, krążące wewnątrz mojej głowy, coś w środku je blokowało. Wszystko, co się liczyło, to ja i on.
Justin podniósł mnie za uda a ja owinęłam nogi w okół jego bioder. Jedną dłoń trzymał na pośladku, a drugą całkowicie na udzie. Jęknęłam gdy ścisnął mój pośladek. Pocałunki były przepełnione pożądaniem oraz miłością. Tak, miłością. Całowaliśmy się tak długo, aż zabrakło nam tchu. Oboje głośno oddychaliśmy.
-Nie odepchnęłaś mnie - szepnął w moje usta opierając swoje czoło o moje.
-Może nie chciałam?
-Tak dobrze całujesz - musnął szybko, ale subtelnie moje usta.
-Ty też niczego sobie - zaśmiałam się.
-Naprawdę bardzo Cię kocham.
-Myślę, że ja Ciebie też.
W jego oczach dostrzegłam błysk a po chwili tańczące iskierki. Był szczęśliwy? Zdecydowanie. Poczułam ponownie jego wargi na swoich.
-Nie idź do szkoły - wyjąkałam między pocałunkami.
-Nawet się nie wybieram - mruknął dalej wpychając swój język do moich ust.
Nasze języki odnalazły się w przecudownym tańcu, nie chciałam nigdy tego przerywać. Nikt inny się nie liczył. Oderwaliśmy się od siebie dopiero wtedy, gdy zabrakło nam tchu.
Nagle w pomieszczeniu rozległ się dzwonek mojego telefonu. Justin niechętnie puścił mnie na podłogę, a ja pobiegłam w kierunku wkurzającego dźwięku. Odnalazłam telefon pod kołdrą i przejechałam palcem by odebrać.
-Tak?
-Nie uwierzysz! - pisnęła Vanessa a w tle usłyszałam również podekscytowaną Ashley.
-W co takiego? - zapytałam śmiejąc się.
-Alex mnie dziś pocałował!
Vanessa zaczęła piszczeć przez co odsunęłam od siebie telefon. Justin to wszystko słyszał i tylko zaczął się śmiać.
No co Ty.
-Ty też nie uwierzysz - puściłam oczko do Justina.
-Powiedz mi!
Odchrząknęłam.
-O boże! Naprawdę?! Dlatego go nie ma w szkole! Awww, wiedziałam! Znaczy wiedziałyśmy!
Na szczęście się domyśliła.
-Muszę kończyć - ponownie zaczęła piszczeć jak opętana.
Mruknęłam ciche 'pa' i zakończyłam połączenie.
-Idiotka - zaśmiałam się.
Rzuciłam się na łóżko, nie martwiąc się o to by zakryć tyłek.
-Robisz to specjalnie - jęknął.
-Co takiego, Justin?
Poczułam ciepłe dłonie, które podnosiły moje ciało. Justin usadowił mnie na swoich kolanach i lekko musnął moje wargi.
-To co teraz? - zapytał.
Nie wiem.
-Nadal czekamy do Twoich urodzin? - mruknął całując moją szyję.
-Pieprzyć urodziny. Już teraz mam najlepszy prezent - jęknęłam wtapiając palce w jego włosy.
Justin położył się delikatnie na plecach popychając mnie na siebie. Teraz to ja jego całowałam. Odwdzięczę się mu za malinki tym samym. Całowaliśmy się bez opamiętania, oczywiście z małymi przerwami na wzięcie oddechu.
-Jesteś idealna - wyszeptał do mojego ucha. - I już cała moja.
Cała moja..
Bieber, doprowadzasz mnie do szaleństwa.
Jestem teraz strasznie szczęśliwa. Mam Justina..
Oficjalnie mogę powiedzieć, że jest mój, a ja jestem jego. W całości.
To wspaniałe uczucie, wiecie? Wiem, że będę z nim cholernie szczęśliwa. Zawsze jestem. A teraz? A teraz jesteśmy razem, będzie lepiej niż kiedykolwiek. Jestem tego pewna.
Po godzinie leżenia w łóżku, no raczej na sofie, z Justinem postanowiliśmy wstać. On przygotowywał mi śniadanie a ja za ten czas poszłam się ubrać.
W co mam się ubrać? Mówił, że gdzieś mnie dziś zabierze. Ale gdzie? Jak mam się ubrać?
Normalnie, kretynko.
Potrząsnęłam głową z rozbawienia i wybrałam ciuchy. I ja się długo zastanawiałam nad normalnym zestawem, okej.
Nie wyglądałam najgorzej, ale użyć podkładu nie zaszkodzi. I coś na oczy, to na pewno. Czym szybciej się umalowałam. Włosy zostawiłam naturalne, tylko je rozczesałam. Wyglądałam dobrze? Myślę, że tak.
Zbiegłam po schodach i wchodząc do kuchni na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Stanęłam w progu wpatrując się jak Justin smaży naleśniki. Stał do mnie bokiem, ale raczej mnie nie zauważył. Po cichu podeszłam do niego i wtuliłam się w jego plecy. Justin delikatnie odwrócił się do mnie twarzą. Zmierzył mnie wzrokiem a następnie oblizał wargi. Objął moją talię i przywarł mocno swoimi wargami do moich. Nasze języki zaczęły walkę o dominację.
Oderwaliśmy się od siebie dopiero wtedy, gdy poczuliśmy smród. Justin szybko się odwrócił i wyłączył gaz. Zaśmiałam się widząc czarnego naleśnika.
-Dobry z Ciebie kucharz - zaczęłam niekontrolowanie się śmiać.
-To przez Ciebie!
-Przeze mnie?
-Rozproszyłaś mnie!
-Nie kazałam siebie całować - uśmiechnęłam się.
-Nie? - zrobił krok do przodu.
On szedł w moim kierunku, a ja się cofałam. Aż wpadłam na blat. Obejrzałam się do tyłu a gdy spojrzałam z powrotem do przodu, Justin już stał napierając na moje ciało swoim.
-Teraz Ci karzę - szepnęłam.
-Co?
-Pocałuj mnie.
Justin uśmiechnął się, a po chwili jego wargi ponownie przywarły do moich. Od razu uchyliłam usta, a jego język wślizgnął się do mojej buzi.
Nie mogę powiedzieć, że nie czułam się dziwnie. W ciągu dwóch godzin wszystko się zmieniło. Czuję się dziwnie, naprawdę. Czuję się dziwnie z Justinem jako moim chłopakiem. Ale jestem też szczęśliwa. Z pewnością to minie, byliśmy przyjaciółmi i te sprawy. Minie, prawda?
-Wyglądasz cholernie dobrze - wymruczał do mojego ucha.
W moim brzuchu pojawiło się stado motyli. Cholera, jak on na mnie działa.
-A wyglądam na cholernie głodną?
Chłopak się zaśmiał i wrócił do smażenia naleśników. Po niedługiej chwili postawił przede mną talerz z naleśnikami z serem, polane czekoladą a w okół były truskawki.
-Kocham Cię, Justin! - jęknęłam biorąc pierwszy kęs.
To było tak cholernie dobre! Poezja, nie?
-Jedz szybko - zaśmiał się.
-Nawet nie chcę!
Po piętnastu minutach skończyłam jeść. Zabrałam najpotrzebniejsze rzeczy i opuściliśmy mój dom. Nie posprzątałam w salonie, ale mam nadzieję, że wrócę przed wszystkimi.
Justin otworzył mi drzwi od samochodu, a ja wsiadłam dziękując mu uśmiechem. Obserwowałam jak okrąża samochód, był naprawdę zajebiście przystojny i seksowny. Ideał? No raczej. A ten jego charakter.. Uwaga, rozpływam się! Gdzie ja wytrzasnęłam takiego przyjaciela/chłopaka? Ugh, wciąż nie mogę się przyzwyczaić, dziwnie nie? Wracając do tego skąd go wytrzasnęłam, to uh, uratował mnie przed popełnieniem samobójstwa. Romantyczne, nie? O witaj ironio!
Z rozmyśleń wyrwał mnie głos szatyna.
-Sel, słuchałaś mnie?
-Tak, tak.
-Więc co powiedziałem?
-Um.. Powiedziałeś..
-Tak właśnie.
-Przepraszam - szepnęłam.
-Nie masz za co. O czym myślałaś? - zapytał z troską.
-O niczym ważnym.
O cholernie ważnym!
-Ślinisz się - zaczął się śmiać.
-Co? Nieprawda! - pisnęłam dotykając swoich ust.
N i e ś l i n i ł a m s i ę.
-O mój boże, wiem że jestem naprawdę seksowny ale powstrzymuj się!
-Zamknij się.
Przez resztę drogi śpiewaliśmy piosenki z radia wygłupiając się. Oczywiście było przy tym dużo śmiechu, jak zawsze. Nagle Justin zaparkował na jakiejś opuszczonej plaży. Na pewno była opuszczona. Było tu dużo piasku jak na każdej plaży, ale kilkadziesiąt metrów od wody była trawa. Całkiem wysoka trawa. Mimo, że było tutaj dużo śmieci wszystko wyglądało jak z bajki. Jak spoglądałam na trawę zobaczyłam dróżkę na górce. Była tu taka góra, z której z pewnością było wszystko widać. Justin wyciągnął z bagażnika dwa koce oraz koszyczek.
-Wszystko zaplanowałeś! - krzyknęłam z uśmiechem.
-Nie wszystko - puścił mi oczko.
-Jak to?
-Nie zaplanowałem, że przyjedziemy tu jako para. Myślałem, że jako przyjaciele. Ale tym lepiej.
Uśmiechnęłam się pokazując moje zęby. Justin chwycił pod pachę koce a w lewą rękę chwycił koszyk, pewnie z jedzeniem. Wolną dłonią splótł nasze w koszyczek. Uśmiech nie schodził z mojej twarzy przez to wszystko. Prawą dłonią nałożyłam moje okulary, a Justinowi jego czarne Ray Ban'y. Po niedługim spacerze zatrzymaliśmy się. Odebrałam koszyk od chłopaka, a on rozścielił koce. Justin położył się klepiąc miejsce obok siebie. Bez zawahania ułożyłam głowę na brzuchu chłopaka, a nogi wyciągnęłam do przodu, lekko je uginając w kolanach. Szatyn zaczął głaskać moje włosy zachwycając się ich zapachem, a ja cały czas się z niego śmiałam. Był taki głupi i słodki.
-Wiesz - Justin złączył nasze palce.
Podniosłam wzrok, patrząc mu w oczy.
-Nigdy nie myślałem, że to się stanie. Po całej aferze z Mel byłem pewien, że moje życie było przesądzone. Że będę musiał martwić się już tylko o siebie. Nie musiałem przejmować się jakąś laską czy problemami w związku...
Lekko się skrzywiłam. Nie chciałam, żeby czuł się zmuszany do związku. Zauważając to, chłopak ścisnął moją dłoń.
-Ale wtedy pojawiłaś się Ty, pokazałaś mi dlaczego znów powinienem się otworzyć i cieszę się, że to zrobiłaś. Dałaś mi powód. Nie chodzi już tylko o Alexa, mam teraz jeszcze kogoś, kto sprawia, że chce mi się żyć.
Przygryzłam wargę, niemal natychmiast się rumieniąc.
-Ale musisz wiedzieć - podparł się na łokciach, patrząc na mnie z powagą. - Że od tej pory wszystko będzie inaczej. Obiecuję że sprawię, że za każdym razem będziesz się uśmiechać. Nie będziesz już się smucić, nie pozwolę na to. Nie pozwolę, by ktokolwiek Cię skrzywdził, nawet słownie. Od dłuższego czasu jesteś moim oczkiem w głowie, moją księżniczką. Naprawdę jesteś dla mnie cholernie ważna, najważniejsza - ucałował moją dłoń. - Przy mnie będziesz szczęśliwa, obiecuję.
Czułam jak moje oczy pieką, a po chwili wypłynęły łzy. Podniosłam się i zaczęłam płakać. Justin widząc mnie lekko się zaniepokoił.
-To ze szczęścia - wyjaśniłam uśmiechając się choć po moich policzkach płynęły łzy.
Justin również się uśmiechnął i przytulił mnie do siebie. Wtuliłam się w jego klatkę piersiową, pozwalając ostatnim łzom wypłynąć.
-Ze szczęścia możesz płakać, wtedy jest mi tak cholernie ciepło na sercu - wymruczał. - Kocham Cię.
-J-ja j-ja Cie-ciebie też - wyjąkałam.
Poczułam jak mięśnie chłopaka się napinają po moich słowach. Delikatnie podniosłam głowę i spojrzałam na niego. W jego oczach tańczyły radosne iskierki. Uśmiechnęłam się i musnęłam lekko jego wargi. Na początku nasze pocałunki były delikatne, z pasją. Ale potem Justin polizał moją dolną wargę prosząc o dostęp, który od razu mu podarowałam i zaczęła się prawdziwa walka. Pożądanie i zachłanność automatycznie wzrosło.
-Sel, jest jeszcze coś o czym powinnaś wiedzieć - szepnął gdy oderwaliśmy się od siebie aby nabrać tchu.
-Nie może poczekać? - wymruczałam.
Nie dałam mu szans na odpowiedź, ponieważ przywarłam do jego warg swoimi. Ponownie dzisiejszego dnia wtopiłam palce w jego ułożone do perfekcji włosy.
Długo się tak obściskiwaliśmy, aż w końcu postanowiliśmy iść do wody. Chcę wykorzystać w pełni ten dzień w tym miejscu.
Zdjęłam swoje conversy, a Justin air maxy. Chłopak był w jeansach, więc musiał je zdjąć. Tak samo zrobił z koszulką, a mi zrobiło się momentalnie gorąco.
Jak najszybciej do wody, Gomez!
Jego ciało było tak cholernie umięśnione, że dziewczynom robi się słabo, a faceci mogą mu pozazdrościć.
-O boż, znowu się ślinisz! - jęknął sfrustrowany.
Zamiast zaprzeczyć podbiegłam do niego rzucając się mu na szyję. Justin uniósł mnie i zaczął kręcić w okół osi. Zgięłam kolana, aby nie zatoczyć stopami o piasek. Opierając podbródek o jego ramię zaczęłam piszczeć. Mój nagi brzuch dotykał jego abs, przez co robiło mi się słabo. Jego mięśnie były napięte, przez co jeszcze lepiej go czułam. Taki facet to skarb, wiecie?
Nagle Justin przerzucił mnie sobie przez ramię. No nie powiem, świetne widoki na jego świetny tyłek.
-Nie, nie, nie! - pisnęłam widząc że wchodzimy głęboko do wody - Będę biała mokre ciuchy! Puść mnie, natychmiast!
-Nie ma mowy - zaśmiał się.
-Pozwól mi chociaż zdjąć spodenki!
Zgodził się a chwilę potem wyszedł z wody. Niepewnie rozpięłam guzik, a następnie rozporek. Zsunęłam z siebie spodenki, czując że moje policzki robią się czerwone. Przecież paradowałam przed nim w samych majtkach i bluzce, która mnie ledwo zakrywała, a teraz się rumienię?! No świetnie Selena! Wcześniej byłaś pewniejsza siebie!
-Nie musisz się mnie wstydzić - pogładził mnie po policzku.
Zaśmiałam się ruszając do wody. Biegłam w niej, choć nie tak szybko jak chciałam.
-Myślisz, że Cię nie złapię? - usłyszałam krzyk.
Tym razem zaczęłam się śmiać, biegnąc coraz głębiej w wodę. Nagle poczułam jak coś, a raczej ktoś pod wodą łapie moje nogi i unosi mnie w górę. Mój tyłek był przywarty do klatki piersiowej Justina, a ten obejmował moje nogi, przyciskając do swojego ciała. Lekko się zachwiałam ale szybko chwyciłam się szyi szatyna.
-Jak to się stało, że tak szybko się tu znalazłeś?!
-Umiem pływać, panno Gomez - uśmiechnął się.
-Fantastycznie, panie Bieber.
Stopy w piasku
Wysokie fale
Nie pilnuje porządku świata, to dobrze
Płynę na drugą stronę
Nie wiem co tam mnie czeka,
ale będę miała się dobrze.
Tylko jedno życie, jeśli pójdziesz złapać tą falę
Wezmę ciebie tam jeśli kochasz moje błędy
Gotowy lub nie, zaczynamy, może zrobić się trochę nieporządnie.
Będę twoją jedną jedyną szaloną nastolatką
Musisz dać się ponieść
Pozwól mi zabrać Cię na nieskończoną przejażdżkę
Będę twoją jedną jedyną, jedną jedyną, jedną jedyną szaloną nastolatką
Szalona nastolatka
Będę twoją jedną jedyną, jedną jedyną, jedną jedyną szaloną nastolatką
Tak, ucieknijmy
Dopóki jesteśmy młodzi
Dawaj, dajmy im coś o czym mogą gadać
Spływ, punkt bez powrotu
Wiem, że będziemy łapać nieskończoność w biegu
Tylko jedno życie, jeśli pójdziesz złapać tą falę.
Wezmę ciebie tam jeśli kochasz moje błędy
Gotowy lub nie, zaczynamy, może zrobić się trochę nieporządnie.
Będę twoją jedną jedyną szaloną nastolatką
Musisz dać się ponieść
Pozwól mi zabrać Cię na nieskończoną przejażdżkę
Będę twoją jedną jedyną, jedną jedyną, jedną jedyną szaloną nastolatką
Szalona nastolatka
Szalona nastolatka
Szalona nastolatka
Będę twoją jedną jedną, jedną jedyną, jedną jedyną szaloną nastolatką.
Kiedy to upada w miejscu
Daj ponieść się miłości
To nie jest sen, nie pozwól mu wyblaknąć
Złap falę.
Będę twoją jedną jedyną szaloną nastolatką
Musisz dać się ponieść
Pozwól mi zabrać Cię na nieskończoną przejażdżkę
Będę twoją jedną jedyną, jedną jedyną, jedną jedyną szaloną nastolatką
Będę twoją jedną jedyną szaloną nastolatką
Musisz dać się ponieść
Pozwól mi zabrać Cię na nieskończoną przejażdżkę
Będę twoją jedną jedyną, jedną jedyną, jedną jedyną szaloną nastolatką
Szalona nastolatka
Będę twoją jedną jedyną, jedną jedyną, jedną jedyną szaloną nastolatką
Szalona nastolatka
Będę twoją jedną jedyną, jedną jedyną, jedną jedyną szaloną nastolatką.
Po gonieniu się w wodzie wróciliśmy na koce. Zaczęliśmy jeść zawartość koszyka, boże jakie to dobre! Truskawki, wiśnie i brzoskwinie. Do tego kanapki z nutellą i sok. Były też muffinki oraz wafle. I na koniec niezdrowe jedzenie; lays'y oraz pepsi. Nie było to żadne bajeczne jedzenie, ale i tak byłam zadowolona. Poza tym, uwielbiam to jeść. Nie potrzebowałam żadnych większych dań.
-Chodź - szepnął gdy leżeliśmy brzuchami do góry.
Wstałam za jego pomocą i ruszyliśmy w kierunku tej wielkiej trawy. Ku mojemu zdumieniu Justin wszedł na tą dróżkę. Nie były to żadne schodki, ale zwykła dróżka, z której można było łatwo spaść gdy się szło. Justin na niej stojąc, wyciągnął do mnie ręce. Chwyciłam je i za jego pomocą weszłam na samą górę. Zaprowadził mnie na sam szczyt, gdzie - jak się spodziewałam - wszystko było idealnie widać. Z jednej strony cały ocean, a z drugiej całe miasto. Justin przysunął mnie do siebie a ja objęłam go w pasie. Chłopak gładził moje ramię, a uśmiech z mojej twarzy w ogóle nie schodził z zachwytu. Z uśmiechem odwróciłam głowę w jego stronę, ale jego twarz była całkowicie poważna.
-Tu jest ślicznie. Chciałabym mieć takie miejsce - przyznałam, ponownie podziwiając piękno widoku.
Gdy na nie patrzyłaś, czułaś się jak w bańce, gdzie jesteś całkowicie bezpieczna,a nikt i nic nie może ci zagrozić. Gdzie możesz pobyć sama i o nic się nie martwić. Czujesz się beztrosko. Czujesz się.. żywa.
Cisza wypełniła przestrzeń między nami, zanim Justin znów się odezwał.
-Teraz już masz, shawty - szepnął do mojego ucha, delikatnie je całując.
Awwwwwww *--* W końcu, nie? ;d Rozdział taki sobie, wiem, mogłam napisać coś lepszego. No ale wybaczcie! Miałam wycieczkę 3 dniową a przed nią miałam napisany w głowie cały rozdział. A co po wycieczce? Pustka. Ale i tak napisałam! uijwiofjweofiewjfoie w końcu razem, sama sobie chyba nie wierzę ;o LICZĘ NA TE KOMENTARZE! NAPISZ CHOCIAŻ KROPKĘ, ABYM WIEDZIAŁA ŻE CZYTASZ. 15 KOMENTARZY - NASTĘPNY ROZDZIAŁ. Trochę Was pomęczę, a co mi tam. Także tego, zamiast się uczyć do przedmiotu, z którego wacha mi się ocena, piszę rozdział. Pieprzyć szkołę. Nie chcę mi się za cholerę uczyć. Do następnego misiaczki!:* Miłego weekendu oraz tygodnia (: Kocham Was.
Czytam :)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, słodziaki z nich *.* Czekam na kolejny @His_Lips69
OdpowiedzUsuńdlaczego takie rzeczy dzieją się tylko w filmach albo opowiadaniach ?! ;c
OdpowiedzUsuńczemu tak ciężko znaleźć takiego Justina ? ;c
słodko nooo... On jest taki kochaaany <3
Świetny. Nareszcie są razem. ♥
OdpowiedzUsuńNareszcie ! *.* /@_TommoKiss
OdpowiedzUsuńCudowny :)
OdpowiedzUsuńOmg WRESZCIE RAZEM aksjkjj tacy słodcy *,* z niecierpliwością czekam nn - @LocolandOla
OdpowiedzUsuńBoże jak słodko *.* Jusrin od początku był idealny. Czekam na nastętpny :*
OdpowiedzUsuńOooo Boże ! ; D
OdpowiedzUsuńNareszcie razem <3
Jeeeeeeeeej ; *
Rozdział jest cudowny, taki słodziutki i przepełniony miłością * __ *
Mam nadzieję że będą zawsze tacy szczęśliwi <3
Gratuluję ; D
W końcu są razem ♥ Świetny rozdział
OdpowiedzUsuńKochany <3
OdpowiedzUsuńJeju kocham to <3 nareszcie razem :D
OdpowiedzUsuńjeeej..w końcu razem..jaki on idealny
OdpowiedzUsuńfantastyyczny!
@magda_nivanne
Cudowny <3
OdpowiedzUsuńwreszcie razem :D Świetny
OdpowiedzUsuńTak prosisz o te komntarze na dowod że czytamy to ci go dam ;** swietny blog :*** / #poziomka
OdpowiedzUsuń