Oboje wybuchliśmy śmiechem, którego nie byliśmy w stanie powstrzymać.
-Ławka miłości - powtórzył i zaczął się głośniej śmiać taczając się na łóżku.
Nagle Justin spadł z łóżka.
-Ja pierdole - wydukał przez śmiech.
Brzuch mnie boli! Niech on przestanie!
-Wstawaj! - wychyliłam głowę w dół, ciałem zostając na łóżku.
-To mi pomóż! - uśmiechnął się.
Wyciągnęłam dłonie w jego stronę, siadając na łóżku. Justin złapał je i pociągnął do siebie. I takim to sposobem, leżałam na nim śmiejąc się wniebogłosy.
-Kretyn!
-Nie mogę przestać się śmiać - przyznał.
Chciałam z niego wstać, ale on tylko oplótł dłońmi moją talię.
-Ławka miłości, jest na ostatniej pod oknem w sali fizycznej.
Czyli na naszej! Dokładnie!
-Puść mnie! - nadal nie mogłam przestać się śmiać.
-Nie.
-Jezu Justin, nie wytrzymam! - muszę przestać się śmiać, ale już! - Jesteś głupi!
Szatyn od razu się uspokoił i przewrócił mnie na podłogę. Podparł się dłońmi, które spoczęły obok mojej głowy. Teraz on leżał na mnie.
-Znowu - wykrztusiłam śmiejąc się.
-Co znowu?
-Jesteś z a b l i s k o.
-Przeszkadza Ci to?
-Nie - skłamałam. Przeszkadzało cholernie! A zarazem miałam dziwne uczucie w brzuchu, on był taki seksowny!
-Piękna jesteś. Masz uroczy śmiech.
No i tak właśnie ponownie, dzisiejszego dnia wybuchłam śmiechem. Czemu on mnie tak rozśmiesza?! Niech przestanie!
-Wcale nie! - w końcu przestałam się śmiać.
-Jak nie?
-No nie.
-Ahh, urocza.
-Zamknij się - walnęłam go pięścią w tors znowu się śmiejąc. Oszaleję!
-Auu, za co?! - położył jedną dłoń na sercu, lekko cofając głowę robiąc przy tym minę urażonego blond plastika.
-Oh, przepraszam, mój Ty słodziaczku - zaśmiałam się a następnie wzięłam w ręce jego policzki i zaczęłam je tarmosić.
-Sel, przestań - wydukał przez śmiech. - Sely!
-Ooo, a dlaczego? - zrobiłam minę smutnego kotka ze Shreka.
-Głupia - parsknął.
-Wypraszam sobie!
Zepchnęłam go z siebie, ale na podłodze się poślizgnęłam i ponownie wylądowałam na nim.
-Teraz sama na mnie lecisz! - uśmiechnął się, pokazując przy tym szereg swoich śnieżno białych ząbków.
Nasze twarze dzieliły co najmniej dwa centymetry. Za blisko!
-Wal się, Bieber - zaśmiałam się, próbując wstać.
Znowu chwyt w talii.
-Ooo, nigdzie nie idziesz! Przyznaj się lecisz na mnie! - uśmiechnął się szeroko.
Ten cholerny uśmiech.
-Znamy się tylko dwa tygodnie! - zaśmiałam się. Idiota.
-To co z tego? Wiesz o mnie wszystko! - podpadł się na łokciach, przez co wylądowałam głową na jego klatce piersiowej. - O! I jak się do mnie kleisz!
-Zrobiłeś to specjalnie!
-Co takiego? - udawał zszokowanego.
-No podparłeś się, żebym wylądowała na Tobie! - zaśmiałam się.
Jak on ma najebane w bani.
-Wcale, że nie. Najpierw na mnie lecisz, teraz się do mnie kleisz. O cholera, Sely! - uśmiech w ogóle nie schodził z twarzy szatyna.
W pomieszczeniu znowu można było słyszeć mój dźwięczny śmiech. Za pewne nie tylko w pokoju, ale i w całym domu!
-Debil!
Szatyn znowu przewrócił mnie i znalazł się nade mną.
-Dlaczego tak brzydko do mnie mówisz? - jego kąciki ust opadły w dół co wyglądało cholernie śmiesznie.
-Przepraszam - zrobiłam maślane oczka a następnie się zaśmiałam.
-Może wybaczę.
-Może?
-Może - oblizał usta, cholera, jaki on seksowny! - Ale musisz coś zrobić.
-Co takiego?
Justin nastawił swój policzek wskazując palcem. Czyli mam go pocałować? W porządku!
Moje wargi spotkały się z policzkiem Justina.
-Co tu się dzieje?! - wrzasnął Jason.
Od razu zepchnęłam z siebie Justina.
-Co? Nic. Co ma się dziać? - zapytałam wstając a zaraz za mną szatyn.
-Całowaliście się!
-Nie! Pocałowałam go tylko w policzek! Z resztą o co Ci chodzi, to moja sprawa!
-Wypierdalaj stąd! - krzyknął do Justina.
-Nigdzie nie idzie! Jaki masz z tym problem?! Nawet go nie znasz!
-Po pierwszym spotkaniu w łazience mam prawo być wściekły!
-Nadal uważasz, że się z nim przespałam a potem pokłóciłam W ŁAZIENCE? Naprawdę Jason? Nie spałam z nim! Jestem dziewicą, przecież wiesz - ostatnie zdanie wyszeptałam.
Co mam teraz zrobić? Jak nie powiem prawdy to będzie cały czas cięty na Justina! A nie chcę by Justin miał jakieś przykrości przez mojego brata.
-No to może mi powiesz dlaczego krzyczałaś?!
-Uspokój się! Justin chciał mi tylko pomóc, a ja po prostu nie chciałam i się zdenerwowałam. Już jest między nami dobrze, więc proszę Cię bądź miły dla niego i nie osądzaj go!
-Chciał Ci pomóc w łazience? A w czym? W rozebraniu? - spojrzał na Justina.
-Powiedz mu - szepnął Justin.
-Co?! Nie! Zwariowałeś?! - zwróciłam się do szatyna.
A może jednak powinnam? No bo w czym Justin miał mi pomóc w łazience?
-Sely, powiedz mu. Będzie dobrze - pogładził mnie po ramieniu.
Czułam jak do moich oczu napływają łzy. Nie miałam siły, po prostu spłynęły po moich policzkach. Podbiegłam do Jasona i wtuliłam się w jego klatkę piersiową.
-Bo.. bo ja się cięłam.
Powiedziałam to? Jak dziecko, jak dziecko.
-Co? - szepnął.
Odsunął mnie od siebie i podwinął rękawy. Nienawidzę tego! Muszę zrobić wszystko aby blizny zniknęły! Inni mówią, że one nie znikną, że pozostaną na zawsze, a to gówno prawda. One zanikają, a kremy, balsamy i różnego rodzaju produkty pomagają na blizny.
-Nie powinnaś tego robić..
-Wiem wiem - przerwałam mu. - Justin mi już to uświadomił. Naprawdę jest dobrze. Nie mam już żadnej żyletki. Nie robię tego. Żałuję.
Jason z powrotem mnie do siebie przytulił i wiedziałam że uśmiechnął się w stronę Justina. Jesteśmy na dobrej drodze, kochani! W końcu Jason będzie milszy. Kto wie, może nawet się polubią?
-Mogłaś mi od razu powiedzieć - szepnął w moje włosy.
-Bałam się. Nigdy nie byliśmy wystarczająco blisko.
-Zmienimy to. Przepraszam. To przez tego skurwiela?
-Nie teraz. Jason, zostawisz nas samych?
-Jasne - pocałował mnie w głowę a następnie wyszedł z pokoju, zamykając drzwi.
-Nie było tak źle? Powiedziałaś to! - uśmiechnął się przytulając mnie do siebie.
-Nie, Justin. Nikt miał nie wiedzieć! Nikt! - wyszeptałam.
-Daj sobie pomóc. Nie potrzebne Ci te gówno. Dobrze o tym wiesz.
-Tak wiem, ale nikt nie miał się dowiedzieć! Nie chciałam tego.
-Wiem o tym ja, Twój brat, kto jeszcze?
-Zayn.
-Trzy osoby, ufasz im, prawda?
-Tak.
-Więc się nie przejmuj. Nie czujesz tej ulgi po wyrzuceniu tego z siebie?
-I to jak - uśmiechnęłam się. - Poczekaj chwilę.
Poszłam do łazienki i zamknęłam drzwi na klucz. Zrobiłam to co chciałam, umyłam ręce a następnie wyszłam z pomieszczenia.
-Będę się zbierał. Do zobaczenia jutro w szkole - pocałował mnie w czoło i opuścił mój pokój.
No to teraz będzie tylko dobrze?
Justin's POV:
Opuściłem pokój brunetki, ruszając już dobrze mi znanym korytarzem. Zbiegłem po schodach, a po drodze do drzwi napotkałem brata Seleny.
-Sory, byłem na początku trochę chamski.
-Troszeczkę - czujecie sarkazm?
Oboje się zaśmialiśmy.
-Nie no, rozumiem.
Jason posłał mi uśmiech a następnie pobiegł po schodach.
Odprowadzę się sam! Nie ma sprawy!
Zaśmiałem się pod nosem i opuściłem dom Gomez.
Po niecałych piętnastu minutach byłem u siebie. Pod domem stał nieznajomy mi samochód, rejestracja wskazywała, że był z mojego dawnego miasteczka. Co do kurwy?!
Niepewnie wysiadłem z samochodu, wolno zamykając drzwi.
-No no, Bieber - usłyszałem bardzo dobrze znajomy mi głos, na który ciarki przeszły mi przez plecy. - Znowu się widzimy.
W końcu ujrzałem jego twarz.
To on.
To on zabił Melanie.
Huhuhuh. No i czo teraz? No i zaczyna się dziać! Ej, no! Czemu nie komentujecie A i proszę kochanego anonimka aby nie komentował po kilkanaście razy :) Haha, słodkie! Proszę, aby K A Ż D Y kto czyta skomentował. Naprawdę to ważne. Wystarczy "czytam" lub ":)", proszę to dla mnie ważne! I proszę też o jakieś polecanie bloga, chciałabym zdobyć czytelników. Pozdrawiam, Karolina ♥
cudowny rozdział, tylko trochę krótki, ale to nic :))
OdpowiedzUsuńEj no! A bylo tak pieknie
OdpowiedzUsuńIdealny ♥
OdpowiedzUsuńAch, ta chemia między Sel, a Justinem ♥
Czekam na kolejny.
www.tlumaczenie-bound.blogspot.com
Cudny, czekam na nn <3
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział ♥
OdpowiedzUsuńgenialny rozdział :) dodaj szybko kolejny! <33333
OdpowiedzUsuńKocham, Kocham, Kocham.
OdpowiedzUsuńCzekam na następny, dodawaj szybko.
Ps. Zapraszam do mnie.
Informuj mnie na tt jesli mozesz @XGive_me_LoveX
OdpowiedzUsuńBoski <333
OdpowiedzUsuń~zuza
O.o
OdpowiedzUsuńMegaa..;oo
OdpowiedzUsuńDzisiaj zaczęlam czytać, przeczytałam 5 rozdziałów :) Chcę dalej czytać ale niestety jutro szkoła, muszę iść spac. Wrócę jutro i przeczytam do końca. Co mogę powiedzieć, hm? Rozdziały świetnie napisane, fabuła jest fajna. Nie moge się doczekać czego chce zabójca Melanii :D ♥
OdpowiedzUsuń